Mimo
korków chłopaki dojechali do Nowego Jorku krótko po pierwszej. Zaparkowali
przed hotelem niedaleko mostu Brooklyńskiego. Szybko dostali klucze i poszli do
małego pokoju z widokiem na East River. David od razu rozebrał się do bielizny
i poszedł pod prysznic, odświeżyć się. Po chwili Sebastian zaczął łomotać w
drzwi łazienki i poganiać przyjaciela.
-
Czego chcesz? – spytał David, wychodząc. Sebastian jednak bez słowa minął go i
zniknął w toalecie.
-
Następnym razem uprzedzaj, że idziesz się myć – burknął wychodząc. – Jeszcze
chwila, a pęcherz by mi eksplodował.
-
Przecież widziałeś jak się rozbieram, mogłeś się domyślić, że wezmę prysznic –
powiedział David.
-
A bo ja wiem co ci tam w głowie siedzi – odparł Seba. – Równie dobrze mogłeś
chcieć się do mnie dobrać.
-
Bardzo śmieszne – rzucił David, łapiąc się za brzuch z którego słychać było
donośne burczenie.
-
Ostrzegam jestem dość żylasty – powiedział Carlson, rzucając się na łóżko.
-
Znając ciebie jeszcze stanąłbyś mi kością w gardle. Idziesz ze mną coś zjeść?
-
Nie chce mi się, idź sam.
-
Na pewno niczego nie chcesz? – spytał David z ręką na klamce.
-
Na pewno.
Gdy
David wrócił z pełnym brzuchem zastał Sebastiana siedzącego przy stole i
liczącego pieniądze z aktówki otrzymanej od Balzaela. Na stole leżało
zaproszenie i tablet z mapą Nowego Jorku.
-
Co robisz? – spytał Nefeler, podchodząc do przyjaciela.
-
Zastanawiam się ile uda mi się kupić za to kokainy – odparł.
-
Myślałem, że prędzej sięgniesz po zioło niż koke?
-
Zioło to najgorsza rzecz jaką może zażyć Pogromca. Spowalnia reakcje i ogłupia.
Kokaina daje niezłego kopa. Jest nawet specjalny napój, trochę koki, energetyk
i szczypta świeżo zmielonej kawy. Po tym widzisz zasuwające fotony.
-
Brałeś to? – spytał David, patrząc na Kłusownika z niedowierzaniem.
-
Ja nie, ale kolega raz spróbował jak polował na Zwarcie.
-
Na co?
-
Wygląda to jak wielka jaszczurka z kolcami podłączona do 220V i popierdalająca
jak nienormalna.
-
Aha, coś kojarzę. To co tak naprawdę robisz?
-
Sprawdzam, gdzie jest ta cała aukcja – powiedział ubierając buty. – Idę
zobaczyć to miejsce.
-
Idę z tobą.
Budynek
w którym za parę godzin miała się odbyć aukcja, znajdował się na rogu 5th
Avenue i 64th Streed, naprzeciwko Zoo w Central Parku. Sebastian spojrzał
uważnie na budynek i zaczął się rozglądać wokół siebie.
-
Weź się trochę uspokój – powiedział David, łapiąc przyjaciela za ramie. – Już
dwa razy uderzyłeś mnie włosami.
-
Ciesz się, że nie przywiązałem do nich noży – odparł Sebastian, nadal się
rozglądając. W pewnym momencie bez słowa ruszył przez park. David poszedł za
nim prychając pod nosem.
Kłusownik
szedł środkiem alejki, wpatrzony w dal, nie zważając na innych przechodniów.
Parł przed siebie, a ludzie umykali przed nim na boki. Sebastian przeszedł na
drugą stron Central Parku i zatrzymał się dopiero przed wielkim apartamentowcem
z dwoma wysokimi wieżami.
-
Tu będzie idealnie – powiedział i wszedł do środka.
-
Możesz mi w końcu powiedzieć, co ty odwalasz? – burknął David, wchodząc za
przyjacielem do winy, która zawiozła ich na dach prawej wieży.
-
Muszę znaleźć odpowiednie miejsce, żeby mieć cały budynek aukcji w zasięgu
strzału – odparł Seba, wychodząc z windy.
-
Nie rozumiem, po co to robisz skoro razem będziemy siedzieć w środku – zdziwił
się David.
-
Ja nie idę na aukcje.
-
Jak to nie idziesz?!
-
Stary, jestem snajperem. Nie wchodzę do paszczy lwa, gdy nie muszę.
-
Aha, rozumiem – powiedział David z wyrzutem. – Masz zamiar zostawić mnie samego
z całym tym burdelem.
-
Na pewno nie zostawię cię samego – odparł Kłusownik, wyciągając z kieszeni dużą
lunetę. – Przez cały czas będę cię osłaniać.
David
chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zrezygnował, za dobrze znał Sebastiana.
Carlson ukląkł przy krawędzi dachu i poniósł lunetę do oka.
-
Perfekcyjnie – zawołał. – Widzę stąd cały budynek, idealne warunki.
Pogromcy
pokręcili się jeszcze chwilę po dachu i wrócili do samochodu, który zostawili
niedaleko domu aukcyjnego.
-
Jak myślisz ile taka aukcja może trwać? – spytał Sebastian, gdy jechali autem z
powrotem do hotelu.
-
Trzy, może cztery godziny – odparł David.
-
Cholera, mam nadzieję, że nie będzie padać.
-
Zawsze możesz iść ze mną – rzucił Nefeler.
-
To już chyba wolę zmoknąć.
-
Wcześniej nie bałeś się bezpośrednich starć – zauważył Blackfire.
-
Nie chodzi o walkę. Po prostu wolę siedzieć na deszczu przez trzy godziny, niż
z tobą w jednym pomieszczeniu przez pół - zażartował Sebastian.
-
To jakim cudem przetrwałeś podróż z Bastionu?
-
Stopery w uszach i tabletki nasenne.
-
Tylko wiesz, że wtedy strasznie łatwo… - David urwał i spojrzał szybko na tłum
przechodniów.
-
Uważaj!!! – krzyknął Sebastian, a Nefeler dał po hamulcach, cudem nie uderzając
w samochód jadący przed nimi. – Co się stało, zobaczyłeś ducha?
-
Coś mi się przywidziało – odparł David, przecierając twarz, dłońmi. – Potrzebuję
kawy.
-
Dobry pomysł – przyznał Kłusownik.
Gdy
wrócili do hotelu od razu poszli kawiarni, która znajdowała się niedaleko. Kawa
była bardzo mocna i momentalnie stawiała na nogi. Następnie David wrócił do
pokoju, a Sebastian poszedł na chwilę do pobliskiego sklepu po jakieś jedzenie.
Kiedy wrócił zastał przyjaciela siedzącego na łóżku i notującego coś.
- Co piszesz? – spytał.
-
Notatkę do Przewodnika o tym twoim Zwarciu – odparł David. – Jeśli się nie mylę
to jest to Impulserar albo Voltrater.
-
Nie ważne jak to się nazywa, ważne, że da się to zabić konwencjonalnymi
metodami, czyli toporkiem przez łeb.
-
„Wiedza jest równie ważna co umiejętności jeśli nie ważniejsza” – powiedział
Nefeler.
-
Nie cytuj mi tu Sama – odparł Seba.
Następne
godziny chłopaki spędzili na oglądaniu wiadomości, liczeniu pieniędzy i
dogłębnym studiowaniu materiałów, które otrzymali od Założycieli.
-
Pazur Gryfa będzie licytowany zaraz przed atrakcją wieczoru – powiedział David.
– czyli prawie na samym końcu.
-
Tego się właśnie obawiałem – rzucił Sebastian, wkładając ostatni nabój do
magazynka i kładąc go na stole koło innych.
David
spojrzał na zegarek, mówiący, że do rozpoczęcia aukcji zostały dwie godziny i
zaczął się ubierać w dwuczęściowy garnitur. Spodnie i marynarka miały wszyte
specjalne kieszenie na pistolety i Składaki. Gdy Nefeler był już przebrany
wykonał parę szybkich ciosów, by sprawdzić czy stój nie krępuje mu ruchów.
Następnie pomógł Sebastianowi zapakować karimatę, koc i jedzenie do wielkiej
torby.
Niecałą
godzinę później stali już na dachu apartamentowca, pogrążającego się powoli w
ciemnościach i rozkładali sprzęt. Pogoda była piękna, niebo bezchmurne, na którym
lśniły miliardy gwiazd, drzewa w Central Parku poruszały się lekko na wietrze.
-
Idealna noc na zabijanie – powiedzieli Pogromcy jednocześnie.
-
Wszystko gotowe? – spytał David, parząc na karimatę i koc leżący na ziemi przy
krawędzi dachu, a na nich leżał wielki karabin snajperski gotowy do strzału. Po
jednej stronie legowiska leżał stosik jedzenia, a po drugiej równy rząd
magazynków. Wszystko było w zasięgu rąk Sebastiana.
-
Wszystko gra i buczy – odparł Seba.
-
Błagam cię, postaraj się mnie nie trafić.
-
Tak jest! Rozkaz przyjęty! – krzyknął Kłusownik, stając na baczność.
David
odwrócił się i już miał odejść, gdy nagle uświadomił sobie jedną bardzo ważną
rzecz.
-
Seba, a jak my będziemy się komunikować? – spytał. – Przecież nie mogę siedzieć
tam z telefonem przy uchu cały czas.
-
David, David, co ty byś począł beze mnie? Podejdź, za chwilę pokażę ci sztuczkę,
którą nauczył mnie Bal.
Gdy
Nefeler podszedł, zauważył, że Sebastian wyciąga z kieszeni cienki metalowy
pręt pokryty runami i zaostrzony na końcu. Było to Signar, coś w rodzaju Steli.
Pogromcy na ogół nie musieli korzystać z run lub znaków, lecz do niektórych
zaklęć były one konieczne. Sebastian odgarnął Davidowi włosy znad prawego ucha
i przyłożył Signara do skóry za małżowiną. Następnie zaczął wypowiadać słowa
zaklęcia i rysować jeden prosty znak. Kiedy skończył dźgnął przyjaciela w
ramię.
-
Au! – zawołał David, bardziej z zaskoczenia niż z bólu.
-
Nie bądź baba. – David patrzył na
Sebastiana z niedowierzaniem, bo on nawet nie otwarł ust. Jego słowa
rozbrzmiały bez pośrednio w umyśle Nefelera.
„Co
do cholery” – pomyślał Blackfire.
-
Teraz możemy porozumiewać się, bez wzbudzania podejrzeń – rzucił Seba.
-
Czy będziemy słyszeć WSZYSTKIE swoje
myśli? – spytał David, niewerbalnie.
-
Ty moich nie, lecz ja twoje tak.
- Dlaczego ty masz pełny wgląd do mojej
głowy?
-
Ten czar łączy nasze umysły w pewną sieć, do której mogą podłączyć się inni.
Jest to trochę jak facebook – stwierdził Kłusownik. – Jak na razie wszystko co
myślisz jest publiczne, z czasem nauczysz się kontrolować co wysyłasz do
grupowego czatu, a później może będziesz mógł nawet wysyłać wiadomości
prywatne.
David
zaśmiał się na to porównanie, ale idealnie pokazywało w czym rzecz. Przez parę
minut chłopaki porozumiewali się tylko myślowo by David nabrał trochę wprawy.
-
Aby się zalogować to dotykasz tej runy za
uchem i mówisz „Legrio”, a żeby wylogować „Sabria”.
-
Ok, rozumiem – powiedział David. – W takim razie do pomyślenia – dodał i ruszył
do domu aukcyjnego.
Mimo,
że do rozpoczęcia licytacji zostało jeszcze jakieś dwadzieścia minut, przed wejściem
do budynku już zebrała się spora grupka podziemnych.
-
Z roku na rok jest coraz gorzej – narzekał jakiś wampir. – Za niedługo będziemy
zaczynać w południe.
-
Dobrze, że w tym roku sprawdzili kalendarz i nie zrobili tej aukcji w pełnię –
rzucił wysoki wilkołak.
-
Podobno jutrzejsza licytacja w Londynie o mało co nie została odwołana –
powiedział ktoś z tłumu.
David
zaczął łowić uchem ciekawsze plotki z Świata Cieni. Nadal nie wybrano nowego
Wielkiego Czarodzieja Londynu, nowojorskie klany wampirów i wilkołaków zawarły
porozumienie. W końcu drzwi domu się otwarły i wszyscy weszli do środka.
Aukcja
odbywała się na piątym piętrze, w wielkiej sali z rzędami krzeseł jak w teatrze
i dużą sceną, na której znajdowała się mównica i okazały piedestał do
prezentowania licytowanych przedmiotów.
David
usiadł przy oknie w środkowym rzędzie i zerknął w kierunku budynku, z którego
osłaniał go Sebastian.
-
Co ty tu robisz? – spytał go jakiś czarodziej siedzący za nim. Był ubrany w
garnitur, włosy sterczały mu na wszystkie strony, pokryte brokatem, a oczy miał
kocie. David pierwszy raz widział go na oczy.
-
Chyba mnie pan z kimś pomylił – powiedział Pogromca.
-
Przepraszam najmocniej – odparł czarodziej, gdy zdał sobie sprawę z pomyłki. –
Jest pan podobny do mojego znajomego.
-
Nic nie szkodzi – odpowiedział David.
W
tym momencie na scenę wyszedł licytator, zaczął witać wszystkich obecnych i
objaśniać zasady. Następnie na salę wszedł tłum kelnerów z kieliszkami
szampana.
-
Bardzo przepraszam za wścibstwo, ale nie jest pan stąd, prawda? – spytał
czarownik o kocich oczach, przysiadając się do Davida.
-
Kiedyś mieszkałem w Nowym Jorku, ale to było dawno temu.
-
To pana pierwsza taka aukcja?
-
Tak. Skąd pan wie?
-
Bo rzucił się pan na kieliszek, jak sęp na padlinę – zaśmiał się czarownik.
Po
chwili na salę wniesiono pierwszy eksponat i aukcja się rozpoczęła. David
rozglądał się uważnie po pomieszczeniu, przez cały czas czuł słabą obecność
demonów.
-
Chce pan kupić coś konkretnego – stwierdził czarownik.
-
Bardzo zależy mi na przedostatnim przedmiocie – odparł Pogromca.
-
Szpon Gryfa Królewskiego. Bardzo ładna ozdoba i silny katalizator dla czarów –
powiedział czarnoksiężnik, przyglądając
się bacznie Nefelerowi. – Ciekawe, czy będzie prawdziwy.
-
Co ma pan na myśli? – spytał David.
-
W przeszłości zdarzało się, że niektóre przedmioty były falsyfikatami. Teraz
nie mogą sobie zbytnio na to pozwolić, zwarzywszy, że cała ta aukcja jest w
szarej strefie prawnej.
-
Mam na dzieję, że ma pan racje. Jeśli spróbują mnie oszukać, to się zdenerwuje.
-
A ja wkurwię. Jeśli siedzę tu na darmo,
to gorzko tego pożałują – burknął Sebastian.
Aukcja
przebiegała dość szybko. Pierwsza części zakończyła się w niespełna półtorej
godziny, po czym zarządzono krótką przerwę. David wstał i podszedł do wielkiego
stołu z przekąskami, nabrał sobie kilka i wrócił na swoje miejsce.
-
Uwielbiam jedzenie z Taki – zawołał czarownik z kocimi oczami. – Niebo w gębie.
Pogromca
spróbował i też zachwycił się cudownym smakiem potraw.
-
Skończ myśleć o tym żarciu, bo cię
zastrzelę – wysyczał Sebastian. – robisz
mi smaka.
Gdy
wszyscy skończyli jeść, aukcja rozpoczęła się na nowo. Teraz wystawiano coraz
ciekawsze eksponaty, takie jak legendarny łuk fearie, czy magiczny medalion,
pozwalający wilkołakom dotykać srebra. Z każdą kolejną licytacją walczących
było coraz więcej, aż w końcu nadszedł moment, na który David czekał.
-
Następnym przedmiotem licytacji jest szpon Gryfa Królewskiego. Gatunek ten od
tysięcy lat zasiedlał te tereny – zawołał licytator. – Cena wywoławcza 350000
dolarów.
Ręka
Davida wystrzeliła w górę, lecz ktoś od razu przebił jego ofertę. Przepychanka
była długa i mozolna. Pogromca zaczął się nawet martwić, czy starczy mu
pieniędzy. W końcu nie wytrzymał i podbił cenę do 850000 dolarów, to
przesądziło sprawę.
-
850000 po raz pierwszy, po raz drugi i… - w tym momencie do sali wpadł zdyszany
młody wampir.
-
Nefilim! Nocni są tutaj! – zawołał.
W
całym pomieszczeniu zapanował chaos, wszyscy zaczęli przepychać się do wyjść.
David brnął przez tłum w kierunku sceny, gdy tam dotarł, zobaczył jak licytator
ucieka ze szponem. Pogromca rzucił się w jego kierunku, lecz wielkie metalowe
drzwi zatrzasnęły się mu przed nosem.
-
Co do cholery! – syknął, gdy te stanęły w płomieniach.
David
usłyszał głośny krzyk, a kiedy się odwrócił, spojrzał w wielkie jarzące się
ślepia demona. Pomiot już szykował się do ataku, lecz w tym momencie jego głowa
eksplodowała trafiona pociskiem snajperskim. Nefeler rozejrzał się po
pomieszczeniu, w którym nie wiadomo skąd pojawiło się pełno demonów. Pogromca
wyjął schowane pistolety i zaczął strzelać, lecz na miejscu każdego trafionego
przeciwnika pojawiał się następny. W sali rozpętała się rzeź, piekielne pomioty
siały zniszczenie i śmierć w grupach uciekających gości. Nefilm dotarli to
głównego wejścia, które ktoś zablokował wielkim regałem i próbowali je wyważyć,
co spowodowało jeszcze większą panikę.
Davidowi
wyszarpał składaki rozrywając przy tym marynarkę i rzucił się w wir walki,
siekąc wszystko w zasięgu ostrzy, demony rzucały się na niego, lecz każdego
trafiały pociski Sebastiana. Wielu czarowników zachowało zimną krew i też
dołączyło się zabijania piekielnych stworów.
-
Widzę licytatora, przed budynkiem! – zawołał
Seba. – Goń go!
David
rozejrzał się w poszukiwaniu wyjścia, niestety wszystkie były albo zamknięte,
albo cisnął się do nich straszny tłum. Jedyną drogą były wielkie okna.
„Mam
nadzieję, że się nie zabiję” – pomyślał i wziął rozpęd. W tym momencie Nocnym
udało się w końcu dostać do pokoju.
-
Stój! – zawołał jeden za Nefelerem, lecz ten już uderzył w szybę, która
rozsypała się w drobny mak. Pogromca poleciał cztery piętra w dół, wylądował
zgrabnie i pognał za uciekinierem, mijając grupę oszołomionych Nocnych.
Licytator
był raptem trzysta metrów przed nim, ale był bardzo szybki, za bardzo jak na
człowieka. Pogromca musiał dać z siebie wszystko, by go nie zgubić. Aukcjoner
skręcał w różne wąskie uliczki, co jeszcze bardziej utrudniało Davidowi pościg.
Sebastian
nie miał szans na oddanie dobrego strzału, więc szybko zwinął swoje stanowisko
i ruszył czym prędzej pomóc przyjacielowi. Furia w tym czasie zrobił wielkie
kółko i z powrotem wybiegł przed dom aukcyjny. Nocni Łowcy ustawili się w linii
prostej przez całą drogę, blokując przejścia. Licytator nie przejął się tym
zbytnio, zniknął, by po chwili pojawić się za blokadą. Odwrócił się do
Blachfirea z paskudnym uśmiechem i zniknął w bocznej uliczce. Pogromca zaklął
szpetnie, a chwilę potem ciszę rozdarł przeraźliwy krzyk. Z uliczki, w którą
pobiegł licytator, wyskoczył nagle wielki Beserker z hordą pomniejszych
demonów. Z Central Parku także wyskoczył tłum potworów, przez co grupa Nefilim
i Neferer zostali otoczeni. Pomioty rzuciły się do ataku, a David dobył
Vaporiera. Mimo, że wysłanników piekieł było istne mrowie Nocni Łowcy walczyli
zaciekle. Pogromca nie ustępował im pola w zabijaniu demonów. Wielu z jego
tymczasowych towarzyszy patrzyło z niedowierzaniem na to z jaką wściekłością i
zapałem kładł trupem kolejnych przeciwników. David kątem oka dostrzegł
niewielką grupkę Nocnych Łowców, która wykazywała się największą wprawą w
zabijaniu stale przybywających demonów. Jeden z nich, wysoki blondyn wybił się
trochę do przodu co spowodowało, że niechcący odsłonił się na atak. Demony szybko pragnęły to wykorzystały. Potomek Anioła
niechybnie zostałby ranny, gdyby David nie rozpłatał wielkiego modliszkowatego
pomiota. Pogromca zobaczył jak jeden z demonów skacze na niego, ten jednak nie
zdążył w porę odskoczyć i pomiot wgryzł mu się głęboko w lewe przedramię. Nefeler
zawył z bólu. Przeciwnik niechybnie odgryzłby mu rękę, gdyby jedna z Nefilim
nie dekapitowała go lśniącym biczem, wykonanym z elektrum. David oderwał rękaw
marynarki, ukazując paskudnie poszarpaną ranę. Pogromce ogarnęła prawdziwa
furia. Zebrał dużą ilość mocy magicznej, a po całym jego ciele zaczęły skakać
małe błyskawice i płomyki. Ręka nadal niemiłosiernie go bolała, lecz ten nie
zważał na to i wyczarowanym ognistym biczem, siał pożogę wśród demonów. Nefilim
zaczęli powoli słabnąć, ale w tym samym momencie pod nogami pomiotów pokulały
się metalowe kule wielkości piłki tenisowej.
-
Padnij! – krzyknął Pogromca, gdy je zobaczył.
Większość
Nocnych Łowców posłuchało jego rady, lecz ci co ją zignorowali zostali powaleni
na ziemie, przez potężną eksplozje, która zrobiła spory wyłom w szeregach
wroga. Wyrwa szybko zaczęła się zamykać, lecz Sebastian zdążył przez nią
przebiec i stanąć u boku przyjaciela.
-
Witaj w paszczy lwa – zażartował Blackfire, podrywając się na równe nogi.
-
Jak tego nie przeżyjemy, to cię zabiję – burknął Kłusownik dobywając swojego
topora.
Walka
rozgorzała na nowo, a Nefilim ze wsparciem Pogromców zaczęli spychać demony do
tyłu. Dobra passa nie trwała jednak zbyt długo, pomiotów było zdecydowanie za
dużo. Runy na skórze Nocnych wypalały się jak zapałki, potomkowie Starożytnych
też zaczęli słabnąć ze zmęczenia. Paru demonom udało się przedrzeć do środka
małego kręgu, w którym znajdowali się otoczeni. Mimo, że intruzów szybko zabito
zdążyli narobić poważnych szkód. Jeden chlasnął Davida szponami po plecach.
Jego pazury bez problemu przeszły przez materiał marynarki i koszuli,
zostawiając dwie szramy na skórze Nefelera. Czarna furia syknął z bólu i
usmażył pomiota, ciskając w niego błyskawicą. Inny demon zamachnął się
kolczastym ogonem na Sebastiana, ten wykonał szybki unik, lecz i tak jeden z
kolców zadrasnął mu policzek. Jeszcze inny rzucił się od tyłu na Kłusownika,
chcąc mu rozerwać gardło. Pogromca rzucił z siebie Pożeracza i przerąbał go na
pół toporem.
Wszyscy
zaczęli już tracić wole walki i gdy ujrzeli kolejny odział demonów wypadający
z uliczki całkiem się załamali. Pomioty szybko dotarły do swych pobratymców i
ku ogólnemu zdziwieniu zaczęły ich atakować. Nefilim i Pogromcy natchnieni tym
nie oczekiwanym zwrotem akcji, z większym zapałem siekali stojące przed nimi
demony, które musiały bronić się teraz z dwóch stron. Szeregi wroga zaczęły
topnieć w zastraszającym tempie. Piekielnych pomiotów, które pomogły otoczonym
nie było zbyt wiele, lecz nim wszystkie zginęły szeregi przeciwników były już
tak nadwątlone, że Nefilim bez problemy poradziły sobie z niedobitkami.
David
przeciął na pół wielkiego demona i dostrzegł ciemną postać opierającą się o
drzewo i przyglądającą się starciu. Nim zdążył zrobić jakikolwiek ruch, ona
dosłownie rozpłynęła się w powietrzu. Pogromca usiadł na krawężniku wyczerpany,
ociekający potem i krwią, nie tylko swoją. Sebastian podszedł do niego, kulejąc
lekko na lewą nogę i podał mu apteczkę. Nefeler przyjął ją i zaczął obmywać
swoje razy, które momentalnie zaczęły się goić.
-
Piękna walka – powiedział wysoki Nefilim, podchodząc do Pogromców. – Twojej
ręce przydałby się iratze.
-
Prędzej by mi zaszkodziło – odparł David, wylewając na ranę, całą butelkę
eliksiru leczniczego. Rana momentalnie pokryła się zielonkawą pianą. Nefeler
syknął z bólu i zabandażował sobie ranną kończynę.
-
To ty wyskoczyłeś przez to okno! – krzyknął inny Nocny Łowca, ten który
próbował zatrzymać Davida. – Dlaczego uciekłeś?
-
Po pierwsze, nie uciekłem, tylko zacząłem gonić uciekiniera, a po drugie, nie
muszę się wam tłumaczyć.
-
Uważaj do kogo mówisz – rzucił Nefilim, robiąc się cały czerwony z gniewu.
-
Nie napinaj się tak, bo ci żyłka pęknie – powiedział czarownik o kocich oczach,
podchodząc do nich. – On jest w porządku.
To chyba należy do was? – dodał podając Sebastianowi aktówkę z pieniędzmi,
które David zostawił w domu aukcyjnym i małą zakrwawioną paczkę z szponem
gryfa.
-
Dziękujemy – odparł Kłusownik.
-
Cała przyjemność po mojej stronie, cieszę się, że w końcu mogłem zobaczyć
Pogromców w akcji.
Jego
słowa wywołało nie małe zamieszanie wśród obecnych Nefilim. Wielu zaczęło się
im uważnie przyglądać, jedni z zainteresowanie, inni z pogardą, a jeszcze inni
ze strachem.
-
Skąd pan wiedział, że jesteśmy Pogromcami? – spytał David, wstając z trudem.
-
Wrodzona intuicja – odparł z uśmiechem czarownik. – poza tym mam was pozdrowić
od Ben.
-
Czyli od niego dowiedział się pan o nas?
-
Skończ już z tym panem – burknął syn lilith. – Co prawda jego opis był z
początku dość mglisty. Powiedział, że jak zobaczę wysokiego mężczyznę z burza czarnych
włosów, ociekającego krwią zabitych wrogów i językiem ostrym jak brzytwa to on
bez wątpienia będzie jednym z was.
-
Opis dość dokładny – zauważył wysoki blondyn, ten sam, którego osłonił Nefeler.
Chłopak był niewiele starszy od nich.
-
Bardzo chętnie jeszcze byśmy pogawędzili – odparł Sebastian. – ale za chwilę
mój przyjaciel padnie nam tu plackiem.
-
Ja wcale nie… - zaprotestować David i jak na zawołanie poleciał do przodu jak
kłoda. Niechybnie wyrżnął by głową o bruk, gdyby nie Kłusownik, który złapał go
w ostatniej chwili.
-
Co mu jest? – zawołała jedna za Nocnych Łowczyń, podbiegając.
-
Za dużo demonicznej trucizny i leków – odparł Pogromca i razem z przyjacielem
wiszącym mu na ramieniu wrócili do samochodu.
Sebastian
rzucił Davida na tylną kanapę i wrócił do hotelu. Następnego ranka Pogromcy
wstali trochę obolali, lecz wszystkie ich rany zniknęły bez ślady, nie licząc
szramy na ręce Davida, po której została lekko widoczna blizna. Przyjaciele
zeszli na późne śniadanie, przy którym dostali od recepcjonisty krótki list,
zaadresowany do nich. David rozerwał szarą kopertę i przeczytał na głos cztery
linijki odręcznego pisma.
Jakbyście jeszcze kiedyś byli w NJ, to
wpadnijcie do Instytutu.
JH
P.S.
Jeśli to co o was opowiadają to prawda, to
musimy się kiedyś zmierzyć.
Przyjaciele
uśmiechnęli się i wrócili do pokoju po swoje rzeczy. Następnie zeszli do samochodu,
zaparkowanego za hotelem. Gdy David wycofywał z parkingu w tylnym lusterku
przez ułamek sekundy ujrzał tajemniczą ciemną postać.
„To
już trzeci raz, muszę się porządnie wyspać” – pomyślał i ruszył na zatłoczoną
drogę, która zaprowadziła ich z powrotem do domu.
<<<&>>>
Wiem, że
dawno nic się tu nie pojawiał, ale wena stwierdziła, że jedzie sobie na wakacje
L
Na
szczęście wróciła i powinna przez chwilę zostać.
Jak
podoba się wam rozdział?
Następny
powinien pojawić się szybciej niż ten J
Serdecznie
zachęcam do komentowania.
Pozdrawiam,
Zwierzak
P.S.
Jakby ktoś
z was zastanawiał się w jakim czasie dzieje się bloga, to jest to rok 2012. Mniej
więcej ten sam czas co w Pani Noc. Mimo, że wydarzenia tu opisane są prawie
całkowicie wymyślone przeze mnie, mogą się zdarzyć pewne mniej istotne spoilery
z pierwszego tomu Mrocznych Intryg.
No więc dotarłam :)
OdpowiedzUsuńCóż za dosadne informacje na temat narkotyków :p
„Po tym widzisz zasuwające fotony” xD
Davidowi należało się oberwać włosami, za tę akcję z łazienką :p
David chyba nie wie kto to snajper, skoro robi wyrzuty o.O
„Nie chodzi o walkę. Po prostu wolę siedzieć na deszczu przez trzy godziny, niż z tobą w jednym pomieszczeniu przez pół” xD
Sebastian jest po prostu mistrzem zabawnych i dosadnych tekstów :) Wielki plus dla niego.
Całe te przygotowania wydają się być takie trywialne O.o
Czym różni się Signar od Steli?
„ Czy będziemy słyszeć WSZYSTKIE swoje myśli?” - oj chyba nie wszystkim będzie się to podobać :p
Ploteczki ze Świata Cieni to coś co lubię :D
Z kim Magnus pomylił Davida?
„- To pana pierwsza taka aukcja?
- Tak. Skąd pan wie?
- Bo rzucił się pan na kieliszek, jak sęp na padlinę” xD
Uuuu coś się zaczyna dziać :D
Wylądować z takiego skoku bez szwanku… Mary Sue?
Opis walki fajny, w końcu Nefeler stał się realny :D
Tak BTW to chyba znam to Nefilim :p
„Jak tego nie przeżyjemy, to cię zabiję” xD
Skąd aż tyle demonów, czy oni trafili na coroczny demoniczny jarmark?
Biedni ucierpieli w walce :D
Znowu ta cała otoczka Pogromców, jakby nie mogli nie być traktowani jak ktoś wyjątkowy :/
Biedny Sebastian musiał taszczyć Davida xD
JH czyżby Jace?
Cóż to za ciemna postać i czemu tak się urywa? :(
Notka dość porządna :D
Czekam na więcej
Szur
S&S
Chyba wprowadzę coś takiego jak Bohater Rozdziału
UsuńDavid nie robi wyrzutów Sebastianowi, po prostu źle się zrozumieli. (pogrążam się, prawda?)
Jak powinny wyglądać przygotowania?
Signar różni się tym, że Stela jest wykonana z adamasu, a Signar z metalu, który Pogromcy wykorzystują do produkcji broni (nazwa jeszcze nie wymyślona), poza tym zupełnie inne jest źródło magii Nefilim i Pogromców. Moc pierwszych pochodzi od Razjela, a drugich od Starożytnych.
Pojawianie się Magnusa, Izzy, Jace i reszty było takim małym smaczkiem. Myślę, ze w przyszłości znowu się pojawią.
Co wy macie do Davida?! Nie ważne jak bardzo był się starał, to zawsze coś znajdziecie.
Co do ilości demonów i ciemnej postaci to będzie to wyjaśnione.
Relacja między Nefilim i Pogromcami jest dość specyficzna. Wielu spośród Nocnych, albo nie wieży w istnienie potomków Starożytnych, albo uważają ich za relikt przeszłości. Ci zaś co wieżą w ich istnienie nie wiedzą co o nich myśleć, ponieważ Pogromcy nie mają w sobie krwi demonów jak Podziemni, przez co nie podlegają Porozumieniom.
Bardzo się cieszę, że notka się podoba.
Pozdrawiam,
Zwierzak
Dzieńdoberek, jestem sobie Nefelerek :P
OdpowiedzUsuńNie no, to tylko ja, Szalona :P.
Widzę, że Szur nieco pomarudziła, więc mogę być dobrym gliną, yup? (heh, pewnie i tak nie wyjdzie :P).
Sebastian i jego biedny pęcherz XD. I ach te męskie przegadywanki :P.
Co to za używki, halo, halo! Chyba potrzebny im solidny kręgosłup moralny! Na wczoraj!
"Po tym widzisz zasuwające fotony." - powtarzam się po Szur (po sobie zresztą też), ale... <3 <3 <3.
WŁOSY TO BARDZO NIEBEZPIECZNA BROŃ #POTWIERDZONEINFO
"Po prostu wolę siedzieć na deszczu przez trzy godziny, niż z tobą w jednym pomieszczeniu przez pół" - znowu się powtarzam, ale cytatami Sebastiana ja sobie chyba kiedyś pokój wytapetuję <3
BTW, widzę, że porządny risercz zrobiłeś :P.
"Tylko wiesz, że wtedy strasznie łatwo…" - nie jestem pewna, czy chcę wiedzieć, co David miał zamiar powiedzieć :P
"Jeśli się nie mylę to jest to Impulserar albo Voltrater." - przeczytałam VOLTAREN. Yup, fizjo ryje mózg, za dużo praktyk, ZA DUŻO. Swoją drogą, dobra nazwa dla tej elektrojaszczurki :P
Ciekawe co by było, jakby mu w tym garniturze pękły szwy tuż przed aukcją :P
Porównanie do Facebooka całkiem logiczne ;)
Z Davida taki pijak? :P Że się tak na kieliszki rzuca? :P
"A ja wkurwię. Jeśli siedzę tu na darmo, to gorzko tego pożałują" - ten rozdział wygrał Sebastian. Tyle w temacie XD
"Skończ myśleć o tym żarciu, bo cię zastrzelę – wysyczał Sebastian. – robisz mi smaka." - PODTRZYMUJĘ.
CO TO ZA ROZRÓBA, HALO, HALO!
Rozbił okno i nawet go nie poharatało? Mary Sue odcinek 1748372? Zwierzaczku, Zwierzaczku... ile razy mamy mówić - niezniszczalność nie jest cacy, haratanie - bardzo cacy :3.
"Witaj w paszczy lwa – zażartował Blackfire, podrywając się na równe nogi.
- Jak tego nie przeżyjemy, to cię zabiję – burknął Kłusownik dobywając swojego topora." - UWIELBIAM!
Ach, jacy oni wspaniali! Jacy bohaterscy! Wszyscy ich uwielbiają! Meh, #sarkazm.
Ale plusik za to, że David jednak trochę oberwał :P
JH? Hmmm, muszę znowu przeczytać "Dary" :P
TA CIEMNA POSTAĆ JEST WAŻNA, PRAWDA?
No. Wybaczam poślizg, bo wcale nie jesteśmy dużo lepsze.
O LITERÓWKACH I PRZECINKACH SIĘ NIE WYPOWIADAM, NIE MA JUŻ DO CIEBIE SIŁ.
No, tyle ode mnie.
Szal, S&S
Co do ich kręgosłupów moralnych, to trzeba zwrócić uwagę, na to czy oni się zajmują. Nikt, kto na co dzień szlachtuje demony, nie jest do końca normalny.
UsuńMasz racje, włosy to śmiertelna broń, wiem z doświadczenia ;)
Cały pokój w cytatach, brzmi ciekawie.
Co David miał na myśli, niech każdy dopowie sobie co chce.
Ach co wy macie z tymi imionami, one są jeszcze proste do wypowiedzenia, za niedługo dopiero zaczną się schody
Nie pomyślałem o szwach, to mógł być fajny pomysł.
Szyba może i go poharatała, ale wyleczył się nim upadł na ziemię :P
Wiem, że ból, krew i flaki są cacy. Staram się jak, ale wam strasznie trudno dogodzić.
Oj, musisz przeczytać Dary, musisz.
Tajemnica ciemnej postaci zostanie wyjaśniona, nie martw się.
Bardzo się cieszę, że notka się podoba.
Następny już powoli powstaje, ale jest pisany o dziewczynach, a ja jako klasyczny facet, ni w ząb was nie rozumem, więc może wyjść dość dziwny.
Pozdrawiam,
Zwierzak
Doczytałam do końca i postanowiłam znowu się odezwać :) Zacznę od minusow:
OdpowiedzUsuńZdanie z demonami, które nie są takie głupie jest nielogiczne. Musiałam je przeczytać kilka razy żeby zrozumieć o co chodzi. Poza tym super. Sebastian jest moja ulubioną postacią i świetnie czyta się jak przekomarza się z Davidem. Świetne wprowadzone dosadnie przekleństwa Sebastiana i walka z demonami. Jest na plus i czekam na więcej
P.
Miło znowy Cię widzieć.
UsuńCo do tego zdania, to faktycznie jest trochę nielogiczne.
Bardzo cieszę, że rodział sie podoba.
Nastęny powinien się pojawić jeszcze w tym miesiącu.
Pozdrawiam,
Zwierzak