David, Silver i Daro siedzieli
w pokoju Czerwonej Furii skręcając klatkę dla feniksa, kiedy całym Bastionem
zatrząsło. Wstrząs był tak silny, że aż książki zaczęły spadać z półek. Za
oknami można było zobaczyć dziwną zielonkawą łunę. Cała trójka wypadła z pokoju
zobaczyć co się dzieje. Na korytarzu było pełno ludzi.
- Ktoś nas atakuje?! –
krzyknął jeden z młodszych Pogromców.
- To niemożliwe – oparł mu
ktoś inny.
- To Założyciele – rzuciła,
zdyszana Jen, podbiegając do Furii. – Są w zachodniej wieży.
- Co oni odwalają? – spytał
Silver, gdy Bastionem znowu zatrząsnęło.
- Może zamiast się nad tym
zastanawiać, pójdziemy to sprawdzić – odparła Jennifer i ruszyła biegiem w
kierunku wieży, w której byli Założyciele.
Wejście do zachodniej wieży
znajdowało się na niewielkim tarasie. Gdy tylko Pogromcy wyszli na zewnątrz, ujrzeli, że te dziwne zielone światła wydobywają się właśnie z tej wieży. Na
drugim końcu tarasu spotkali Szepty, a Paul z Annabel i Sebastianem już
nadbiegali korytarzem.
- Co tu się dzieje?! – ryknął
David, próbując przekrzyczeć straszliwy hałas jaki wydobywał się z wieży.
- To brzmi jakby ktoś walił
obdartym ze skóry kotem w perkusję – zauważył Seba. – Musimy się tam dostać.
- Prawdziwy z ciebie Sherlock
– odparła Natalie. – Problem w tym, że te drzwi nie chcą się otworzyć.
- Przesuń się, kobieto – rzucił
Seba, a następnie uderzył w drzwi swoim toporem. Ten jednak odbił się od nich, nie zostawiając nawet zadrapania.
- Myślisz, że tego nie
próbowałyśmy? – powiedziała Różowa, nachylając się nad leżącym na ziemi
Sebastianem.
- Na tych drzwiach jest
potrójny splot magiczny – rzuciła Caroline, przyglądając się uważnie wejściu do
wieży.
- Co to takiego ten splot? –
spytała Annabel.
- Żeby otworzyć te wrota
trzeba uderzyć w nie bardzo dużą mocą magiczną – odparła Rose.
- Jeśli wszyscy naraz
pieprzniemy w te drzwi, to powinny się otworzyć, prawda? – odezwał się David.
- No to do roboty – rzucił
Silver, kiedy kolejny jeszcze silniejszy wstrząs targnął Bastionem.
Wszyscy Pogromcy utworzyli
najsilniejsze zaklęcia, jakie byli w stanie i jednocześnie uderzyli nimi w
drewniane wejście do wnętrza wieży. Drzwi stały jakby nigdy nic, lecz po chwili
rozpadły się w drzazgi.
Cała drużyna wbiegła po
krętych, kamiennych schodach na szczyt wieży. Zatrzymali się przed identycznymi
drewnianymi drzwiami jakie znajdowały się na dole. Silver już wyciągnął do nich
rękę z zamiarem otwarcia, gdy te wybuchły, a z pokoju znajdującego się za nimi
wyleciały dwie postacie. Jedna uderzyła prosto w Furię, przewracając się na
niego. Druga dosłownie staranowała Sebastiana. Następnie z pokoju, w którym
szalały dziwne zielone płomienie, wyskoczyli Samandriel i Balzael. Ci odwrócili
się do rozwalonych drzwi i rzucili dwa potężne zaklęcia. Jedno blokujące
płomieniom wydostanie się poza obręb pokoju, a drugie wysysające ze środka całe
powietrze, co spowodowało, że ognie zgasły.
- Stwierdzenie „upadła
anielica”, nabiera od dziś nowego znaczenia – wysapał Silver, gdy przyjrzał się, kto na nim leży.
- To nie moja wina, że lecę na
młodych, przystojnych wojowników – odparła wysoka blondynka. Była ubrana w
niebieską sukienkę, która podkreślała jej szczupłą figurę. Włosy miała spięte w
koński ogon, sięgający jej połowy pleców.
- Możesz śmiało powiedzieć, że
poleciała na ciebie nieziemska piękność – rzuciła druga kobieta, która
staranowała Sebastiana. Była nieco wyższa od swojej koleżanki i miała długie do
pasa rude włosy. – O, Silver się zarumienił – dodała.
- To nie rumieniec – wysapał
Pogromca. – Nie umiem oddychać. Aura, zleź ze mnie!
Anielica poderwała się na równe
nogi i pomogła wstać Białej Furii.
- Czy ktoś mógłby nam to
wyjaśnić, co tu się dzieło? – spytał David, patrząc wymownie na rudą.
- Same chciałybyśmy wiedzieć, co tu się odwala – powiedziała tamta. – Wracamy do domu po paru tygodniach i
zamiast powitania jesteśmy ciągnięte, by rzucić jakieś potężne zaklęcie.
Wszystko co mogło się spieprzyć, się spieprzyło. I jakby tego było mało, Paul
trzyma za rękę Nefilim. Co tu się, do jasnej cholery wyprawia, chłopaki?!
Samandriel odwrócił się powoli
do zebranych i westchnął głośno.
- Macie rację, wszystkim
należą się wyjaśnienia, ale na pewno nie tutaj – powiedział.
- A skoro już przy Nefilim
jesteśmy to może byście się przedstawiły – rzucił Bal do dziewczyn.
- Jestem Aurrora, ale mów mi
Aura – powiedziała blondyna i mocno uściskała Annabel na powitanie.
- Miło… mi… poznać – odparła
zdezorientowana dziewczyna, gdy została wypuszczona z objęć. – Nazywam się
Annabel.
- Ja jestem Cloe – rzuciła
rudowłosa i podała Nocnej Łowczyni rękę. – Razem z Aurą, Balem i Samem jesteśmy
Założycielami.
- Paul dużo o was opowiadał –
powiedziała Anna, odwzajemniając uścisk. – Fajnie, że w końcu mogłam was poznać.
- Mi też jest miło, mimo tego
małego incydentu z próbą zrównania Bastionu z ziemią – odparła demonica,
patrząc z wyrzutem na Sama i Bala, którzy już zaczęli schodzić, prowadząc za
sobą resztę obecnych.
- Było tu znacznie spokojniej, gdy ich nie było – burknął Bal pod nosem i zaprowadził wszystkich obecnych do
Sali Narad.
Gdy wszyscy weszli do pokoju, Sam zamknął drzwi i zwrócił się do zebranych.
- Zacznę może od tego
nieszczęsnego zaklęcia – powiedział. – Ostatnie wydarzenia związane z
pojawieniem się Nezraera i masowym znikaniem Arncheli bardzo nas
zaintrygowały.
- Czekaj! – zawołała Aurrora.
– Nezraer znowu porywa Arncheli?
- Na to wygląda – odparł Bal, oparty o ścianę. – Lecz tym razem jest o wiele ostrożniejszy i działa na
mniejszą skalę.
- Co nie zmienia faktu, że nic
nam nie powiedzieliście – rzuciła Cloe z wyrzutem. – Może opowiedzcie, co się tu
działo od naszego wyjazdu.
Anioł zrelacjonował w dużym
skrócie jak Annabel pojawiła się w Bastionie oraz to, jak Pogromcy spotkali
Nezraera. Wspomniał także o obrażeniach, jakie doznali Paul i Silver i o tym, jak
David postanowił zacząć używać mocy Nefelera.
- Bardzo dużo się tu działo w
czasie naszej nieobecności – rzuciła demonica. – A najdziwniejsze w tym jest
to, że nasz drogi Paul spotyka się z Nocną – dodała ze złośliwym uśmiechem.
- Cloe, nie bądź niemiła dla
naszego gościa – odparł Bal.
- Nie jestem niemiła, po
prostu niechęć Paula do Nefilim była porównywalna z choinką na święta. Zawsze
była.
- Wróćmy może do sedna sprawy
– powiedział Daro. – O co biega z tym zaklęciem?
- Za pomocą tego czaru
chcieliśmy wtargnąć do umysłu Nezraera i poznać jego plany – odparł anioł. –
Niestety jego pan dobrze zadbał, żeby było to bardzo trudne i niebezpieczne.
- To do tego był wam potrzebny
ten odłamek – powiedział nagle Paul.
- Jaki odłamek? – zdziwiła się
Annabel.
- Po tym, jak ta menda prawie
mnie zabiła, w piersi utkwił mi malutki odłamek jego miecza – odparł Żniwiarz.
- Chcecie nam powiedzieć, że
prawie zrównaliście Bastion z ziemią na darmo? – rzucił David, patrząc na
Założycieli.
- Udało nam się coś wykryć –
odparł Bal. – W ruinach starożytnego miasta w Turcji aktywność demonów jest
cholernie wysoka.
- I jak dobrze się domyślam,
chcecie nas tam wysłać?– powiedział Silver.
- Nie jesteśmy pewni, czy
ktokolwiek powinien tam iść – odparł Sam. – Podczas tego zaklęcia poczułem coś
dziwnego.
- Co takiego? – spytała Jen,
pierwszy raz widziała, żeby Założyciele się wahali.
- Nie wiem, jak mam to opisać,
ale było to coś, jakby ktoś chciał żebyśmy się dowiedzieli o tych demonach i
wysłali tam właśnie was – odpowiedział anioł. – Jakby było to zaproszenie. Dla
was.
- Skoro nas zapraszają, to
złóżmy im wizytę – rzucił David.
- A co jeśli to pułapka? –
spytała Aura. – Może czar zadziałał w części i poznaliśmy zamiary Nezraera.
Może chce was tam ściągnąć i zabić?
- Już raz skopaliśmy mu tyłek
– odparł Silver. – Drugi raz też damy mu radę.
- Poza tym, to nie był on –
rzucił Bal. – Tego jestem absolutnie pewny.
- To co mamy zrobić? – spytała
Rose.
- Tym razem decyzja należy
tylko i wyłącznie do was – powiedział demon. patrząc na Pogromców. – Może to
faktycznie pułapka, a może nie. Może dostarczy to kilku odpowiedzi, a może
jeszcze więcej pytań.
- Niechętnie to mówię, ale Bal
ma racje – rzuciła Cloe. – Jeśli chcecie tam jechać, to nikt nie będzie was
powstrzymywać.
David rozejrzał się po swoich
przyjaciołach i zwrócił się do Założycieli.
- Jeśli istnieje choćby
najmniejsza szansa dowiedzieć się z jakiego powodu nas porwano, to ja w to
wchodzę.
- Myślę, że każdy z nas się na
to pisze – dodał Sebastian, a reszta zebranych gorliwie mu przytaknęła.
- Ja na bank idę z wami –
rzucił Paul. – Ale co z Annabel?
- Chyba nie myślisz sobie, że
puszczę cię samego – oburzyła się Nefilim. – Idę z wami i kropka!
- Nie wiemy, czego możecie się
spodziewać – dodał Sam.
Gdy zobaczył determinacje, jaka
była w ich oczach, zaśmiał się głośno.
- Z młodych przerażonych i
złamanych nastolatków staliście się potężnymi i nieustraszonymi Pogromcami.
Zaprawdę jesteście godni miana potomków Starożytnych – powiedział. – W takim
razie mam dla was tylko jeden cel, jaki musicie wykonać podczas tej misji.
Bal uśmiechnął się, gdy
zrozumiał do czego jego przyjaciel zmierza.
- Jeśli go nie wypełnicie,
osobiście was zabiję – rzucił.
- Co to takiego? – spytali
wszyscy jednocześnie.
- Cała wasza dziesiątka ma
wrócić do Bastionu ŻYWA – powiedział Samandriel. – A teraz idźcie się
przygotować.
Ten dzień był bardzo długi i
męczący, dlatego też cała dziesiątka od razu poszła spać, by z samego rana
zacząć się przygotowywać do podróży. Po szybkim śniadaniu wszyscy spotkali się
w Zbrojowni, by zebrać odpowiednie wyposażenie. Mimo wielkich rozmiarów
pomieszczenia, co chwile ktoś na kogoś wpadał lub potrącał.
- Silver, patrz pod nogi, do
cholery! – ryknęła Jen, łapiąc się za stopę.
- Sorry. Szukam jednej rzeczy
– odparł Biały.
Annabel w tym czasie oglądała
dokładnie duży pistolet.
- Weź ten po prawej –
powiedział Sebastian, podchodząc do niej i pokazując mniejszy i lżejszy
pistolet. – Ma dużo większy magazynek i znacznie mniejszy odrzut.
- Ale czy przy tym nie jest
też słabszy? – spytała Nefilim.
- O wiele – odparł Kłusownik.
– Ale nie urwie ci ręki jak ten.
- Nie znajdziesz w Bastionie
większego speca od spluw niż Seba – powiedział David, podchodząc do nich i
biorąc jeden z pistoletów jakie polecano Nocnej Łowczyni.
- Dla kogo to? – spytał
Kłusownik.
- A skąd wiesz, że nie dla
mnie?
- Bo jeśli przerzuciłeś się na
ten rodzaj klamek, to ja połamie ci kości – powiedział Seba, patrząc na Nefelera
spode łba.
- Coś ty taki drażliwy? –
zdziwił się Czarny. – To dla Caro, ona uwielbia te pistolety – dodał.
- To dobrze, bo mam dla ciebie
małą niespodziankę – powiedział Sebastian i wyciągnął z wielkiego pudła dwa
czarne pistolety, które wręczył Davidowi. – Nawet nie wyobrażasz sobie ile się
ich naszukałem na twoje zlecenie.
David wziął broń i zważył w
dłoniach, następnie zakręcił nimi na palcach i wymierzył w różne strony.
- Są idealne – powiedział. –
Jestem twoim dłużnikiem.
- Nawet nie wiesz, jak dużym.
One kosztowały majątek – odparł Seba. – Tu masz do nich amunicję – dodał, podając Furii duże kartonowe pudełko.
- Dzięki – odparł Nefeler i
odszedł, by wybrać dla siebie odpowiednie Składaki i resztę ekwipunku.
Wszyscy chodzili bardzo podekscytowani
zbliżającą się wyprawą i przez cały czas zastanawiali się, co może im się
przydać, a co będzie bezużyteczne. Gdy cała dziesiątka wychodziła ze Zbrojowni,
była uzbrojona lepiej, niż nie jedna armia.
Po obiedzie wszyscy zebrali się z
bagażami w holu i ruszyli do wind. Zapakowali się do trzech samochodów i
ruszyli w kierunku bramy prowadzącej do Turcji. Annabel siedziała na przednim
siedzeniu w Toyocie Paula i podziwiała nieznane dotąd rejony Pandemy. Za nią
rozwalona na całej tylnej kanapie drzemała Jen.
Gdy wyjechali przez bramę, słońce już zaczęło zachodzić, a oni musieli jechać jeszcze ponad dwie godziny, by dotrzeć do małego hotelu oddalonego od ruin o kolejne kilka godzin drogi.
Następnego dnia ruszyli prosto do starożytnego miasta.
Gdy w końcu dotarli na wielki
parking u podnóża wzniesienia, na którym znajdowały się ruiny, słońce było już
wysoko na niebie. Pogromcy zabrali cały sprzęt i ruszyli po nierównych
kamiennych schodach prowadzących do miasta. Przeskoczyli nad bramkami ochrony i
wyszli na szeroką ulicę. Po obu stronach wznosiły się domy w bardzo różnym
stanie. Niektóre były niemal nietknięte, a z innych ostały się tylko
pojedyncze ściany.
Pogromcy zaglądali ostrożnie
do każdego z nich, wszystkie były puste.
- Gdzie te wszystkie demony? –
spytał Sebastian i kopnął wielki kamień leżący mu pod nogą. Ten zaś wpadł do
wielkiej dziury, która musiała być kiedyś studnią, z ogłuszającym łoskotem.
Pogromcy z Annabel ruszyli
dalej, lecz nagle z wnętrza studni wydobył się straszliwy ryk. Cała dziesiątka
odwróciła się, dokładnie w momencie, w którym z wnętrza dziury zaczął wyłaniać
się wielki demon. Przypominał on grubą czarną dżdżownice z mnóstwem malutkich
dziur na całym ciele. David przyjrzał się uważnie poczwarze i zauważył, że te
dziury to tak naprawdę usta pełne długich zębów. Demon wypełzł ze studni i
ruszył ociężale na Pogromców. Paul wyciągnął pistolet i wystrzelił w stwora.
Kula uderzyła w pomiot i została wessana do jego wnętrza, nie czyniąc mu żadnej
krzywdy. Demon zaryczał, a z niezliczonych paszcz zaczęła wyciekać zielonkawa
ślina. Silver rzucił sztyletem, lecz i ten okazał się nieskuteczny. David
ruszył na potwora i uderzył go mieczem. Broń zatopiła się w ciele demona niczym
w olbrzymiej galarecie. Pomiot zaskrzeczał i zaczął wciągać Vaporiera do swego
wnętrza. David zaparł się, próbując wyrwać ostrze, lecz demon coraz bardziej
zbliżał się do rękojeści i zaciśniętych na niej rąk Pogromcy. Nefeler uderzył
potężnym ognistym zaklęciem, które rozerwało demona, pokrywając całą okolicę
paskudnymi kałużami galaretowatej substancji. David wytarł ostrożnie swoją broń
i wrócił do reszty.
- Musiałeś go tak rozpaćkać? –
spytał Silver, wycierając z buta resztki demona.
- Miałem do wyboru to lub
zostać zeżartym – odparł David. – Możemy ruszać dalej?
Nim ktoś zdążył mu
odpowiedzieć, fragmenty demona zaczęły zbierać się w jednym miejscu i łączyć się
ze sobą. Po chwili piekielny pomiot znowu pełzł w ich kierunku. Sebastian przykląkł
i podniósł swój karabin snajperski do oczu.
- To nic nie da – zauważył
Paul.
Kłusownik zignorował go i
wystrzelił, kula przeszła na wylot zostawiając, w śluzowatym cielsku demona
wielką dziurę, która momentalnie zaczęła się zasklepiać. Widząc to, Sebastian uderzył pięścią w ziemię, a po obu stronach demona urosły nagle dwa ogromne
głazy, które uderzyły, miażdżąc między sobą potwora. Ten jednak wyślizgnął się z
malutkiej szczeliny i znowu ruszył na Pogromców.
- Nienawidzę takich demonów –
syknął Silver. – Są cholernie irytujące. Zdechnij w końcu! – krzyknął.
Demon poruszał się w iście
ślimaczym tempie, jakby drwił z bezskutecznych prób Pogromców.
- Jakby tylko można było
zrobić coś, żeby stał się bardziej kruchy – zauważyła Annabel.
- Anna, jesteś genialna! –
rzuciła Jen i posłał w demona potężnym lodowym zaklęciem. Pomiot wyczuwając, co
się święci zwinął się, lecz nie zdołał w pełni uniknąć czaru, który zamroził
część jego ciała. Poczwara ryknęła przeraźliwie i przyśpieszyła, by dopaść
Pogromców, lecz Jen i Silver już mieli przygotowane zaklęcia, którymi zmienili
demona w najpaskudniejszą rzeźbę lodową, jaką widziała ziemia. Następnie David i
Darius kulami ognia roztrzaskali ją w drobny mak.
Gdy chcieli ruszyć dalej zza
jednego z domów wyskoczyły dwie wielkie czarne pantery. Kiedy dostrzegły
Pogromców, zaryczały, a z ich grzbietów wyskoczyły długie kolce, po których
zaczęły skakać błyskawice. Ich ryk zaczął przypominać uderzenia piorunów.
Demony napięły wszystkie mięśnie i skoczyły.
Jedna z nich w mgnieniu oka
znalazła się na Davidzie, powalając go na ziemię. Demon niechybnie odgryzłby mu
twarz, gdyby nie interwencja Dariusa i Silvera. Furie zamachnęły się na demona,
a ten z prędkością błyskawicy odskoczył od nich na sporą odległość.
- Miluśkie te kotki – rzucił Silver,
pomagając Nefelerowi wstać.
- Osobiście nie chciałbym mieć
czegoś takiego w domu – odparł Sebastian, odrzucając od siebie drugą panterę.
Demony zasyczały i zaczęły
obchodzić Pogromców, którzy ustawili się w zwarty okrąg. Demony atakowały,
wycofywały się i znów atakowały i tak w kółko, próbując złamać szyk Pogromców.
Ci jednak dzielnie odpierali mordercze ataki i niekiedy sami zdołali zadrasnąć
jedną z panter. W końcu ich ataki zaczęły słabnąć, aż w końcu demony zatrzymały
się w miejscu. Potwory zasyczały i resztkami sił rzuciły się na Pogromców.
Caroline szybkim ciosem przepołowiła jedną z panter, w tym samym momencie, w
którym włócznia Rose uderzyła w drugą. Cała dziesiątka ruszyła dalej w głąb
ruin.
Pogromcy weszli ostrożnie do
starego amfiteatru, zbudowanego na zboczu wzgórza, z którego roztaczał się
widok na horyzont i powoli zachodzące słońce. Ruszyli po cichu w dół rzędów
kamiennych krzeseł.
- „Być, albo nie być oto jest
pytanie?” – powiedział wysoki mężczyzna opierający się nonszalancko o jedną z
kolumn stojących na scenie. Miał brązowe włosy związane w długi warkocz. Ubrany
był w krótkie spodenki i hawajską koszulę zapiętą do połowy. – Zawsze miałem
słabość do Szekspira – dodał, patrząc na zbliżających się Pogromców, krwiście
czerwonymi oczami.
- Za chwilę to może cię nie
być, demonie – rzucił Silver, schodząc z ostatniego stopnia.
- Ach, gdzie moje maniery? –
odparł demon, wchodząc w plamę zachodzącego słońca. – Pozwólcie, że się
przedstawię. Astaroth, lord demonów, pan na zamku Valherio – dodał pomiot, kłaniając się oszołomionym Pogromcom.
- Klasa X – mruknął pod nosem
Paul.
- Jestem zaszczycony tym, że
słyszeliście o mnie. To ułatwi nam trochę zadanie – odparł demon.
- Może i jesteś silny, ale nas
jest więcej – rzucił David, dobywając miecza.
- Jakbym chciał was zabić to
nie zdążylibyście zejść nawet do trzeciego rzędu – odparł Astaroth. – Dobrze
radzę, schowajcie te zabawki, bo się jeszcze pokaleczycie.
- Masz strasznie wysoką
samoocenę – powiedział Silver. – Chyba potrzeba trochę cię ostudzić – dodał i
rzucił w demona dwa sztylety. W tym samym momencie David i Darius skoczyli na
scenę po obu stronach demona i zaatakowali go.
Astaroth westchnął głośno i
falą energii odepchnął od siebie obu Pogromców. Następnie złapał lecące
sztylety i odrzucił je z niesamowitą szybkością w Sebastiana, rozcinając mu
prawe ucho. Drugi sztylet wbił się głęboko w ramię Paula. David zerwał się na
równe nogi i natarł na przeciwnika. Ten wyślizgnął się spod miecza i potężnym
ciosem złamał Nefelerowi rękę, wytrącając przy tym broń. Następnie złapał ją w
powietrzu i wbił właścicielowi w brzuch, aż po rękojeść. David padł na kolana, rycząc z bólu.
- David!!! – krzyknął Daro i
zaszarżował na demona. Pomiot zniknął, by pojawić się tuż obok Pogromcy i szarpnięciem
pociągnął go do przodu. Daro stracił równowagę, demon od razu wykorzystał ten
fakt i uderzył dłonią w kashira katany Dariusa. Broń wyleciała z ręki Furii i
przebiła Davidowi pierś na wylot. Nefeler spojrzał oszołomiony na rękojeść
miecza wystającą z jego serca i padł martwy na kamienne płyty sceny.
- Ty skurwysynu – zaklął Daro i odwrócił się do demona. – Zabiję cię…
Astaroth nie dał mu jednak
dokończyć, wbił mu dłoń w pierś i szybkim ruchem wyrwał serce. W tym momencie
śmignęło koło niego z tuzin sztyletów. Pomiot upuścił jeszcze bijące serce
Dariusa i zmaterializował się za plecami Silvera. Złapał go za głowę i mocnym
szarpnięciem urwał mu ją. Zwinie uniknął bicza Caroline i zablokował kopniak Natalie w żelaznym uścisku. Następnie podniósł ją jakby nic nie ważyła i złamał
jej kręgosłup o kolano, jakby był suchą gałązką. Skoczył między Paula i
Sebastiana, którzy już zamierzali się na niego broniami. Wyrwał topór
Sebastianowi i potężnym cięciem przerąbał Paula na dwoje, tuż potem złapał jego
upadającą broń i wbił ją Kłusownikowi w plecy. Pociągnął go do siebie i
zasłonił się nim przed lecącą w jego kierunku włócznią. Grot wbił się głęboko w
ciało Sebastiana. Demon wyrwał broń z trupa i w mgnieniu oka znalazł się przy
Caroline, zamachując się włócznią. Pogromczyni próbowała odskoczyć lecz nie
zdążyła, ostrze przecięło ją od prawej pachwiny do lewego barku. Astaroth nie zatrzymując się, natarł na bezbronną Rose i przebił ją jej własną bronią. Następnie podniósł ją
i wbił trzonek włóczni w ziemię, tak, że Pogromczyni zawisła na ostrzu. Demon
odwrócił się powoli do Annabel, podniósł leżący na ziemi nóż. Jednym susem
znalazł się tuż przy niej i zamachnął się bronią. Nocna Łowczyni zamknęła oczy, przygotowując się na uderzenie.
Nic jednak nie nastąpiło, a
gdy na powrót rozwarła powieki, zobaczyła, że wszyscy jej przyjaciele żyją i
stoją w tych samych miejscach, co przed rozpoczęciem starcia.
- To powinno trochę ostudzić
wasz zapał – powiedział demon, z tego samego miejsca na scenie. Wydawało się, że cała ta rzeź i porażka Pogromców nigdy nie miała miejsca.
„A może nie miała?” –
zamyśliła się Annabel.
- A teraz usiądźcie na chwilę i wysłuchajcie
mnie.
- A co jeśli tego nie zrobimy?
– spytał Sebastian.
- To wtedy to wszystko, co
przed chwilą widzieliście stanie się rzeczywistością – odparł demon. – Mam dla
was małą propozycje. Zaufajcie mi, dobrze na tym wyjdziecie.
- Zaufać tobie? – zdziwił się
David. – Z jakiej racji mamy ci zaufać?
- Z takiej, że już nie raz wam
pomogłem – odparł Astaroth. – To ja wysłałem swoje demony, by pomogły wam w
Nowym Jorku.
- To ty byłeś tą ciemną
postacią, którą widziałem non stop? – zdziwił się David.
- Zgada się. Poza tym, nie raz
dawałem wam cynk odnośnie demonicznej aktywności. To dzięki mnie Bal i ten jego
pierzasty kumpel wiedzieli, że Nezrear siedzi w Bergington. I co najważniejsze, to dzięki mnie jesteście tu gdzie jesteście i nadal żyjecie.
- Może parę razy nam pomogłeś,
ale to nie oznacza, że zawdzięczamy ci życie – odparł Darius.
- Źle mnie zrozumiałeś –
odparł lord demonów. – Byłem waszym Demonem Stróżem w piekle. To ja pomagałem
wam w piekle i to ja dałem znać Założycielom, gdzie jesteście. Przeżyliście w
Piekle dzięki MNIE!
<<<&>>>
Lepiej późno, niż później.
Była lekka obsuwa, ale w końcu jest.
Jak podoba się ten rozdział?
Wszelkie opinie
mile widziane 😊
Pozdrawiam,
Zwierzak
PS. Następny
rozdział może być podzielony na dwie lub nawet więcej części.
No dobra, mamy dzień dobroci dla zwierząt (Zwierzaków) i postanowiłyśmy skomentować w.w. rozdział pisemnie, bo, przypominamy, słownie już żeśmy to uczyniły.
OdpowiedzUsuńOjej, biedne książki :<
Ej, skąd ci młodsi Pogromcy? Wcześniej ich nie było… chyba :<
Jen taka mądra… skąd ona to wszystko wie?
Silver zawsze zadaje dobre pytania XD
Seba i jego tekst o obdartym kocie xD Miszczu!
Ach ci faceci i ich testosteron! Pff! #teamBabki!
...i nikt tą drzazgą nie dostał? W łeb, w oko? TO POWAŻNE PYTANIE JEST!!!
Ale… w którą Furię rąbnął? BTW biedny Sebastian :(
Doskonale rozumiemy Aurę (zwłaszcza Szur ^^).
Silver się nie mógł zarumienić!!! Szur pyta, czy już kiedyś mówiła, że uwielbia Silvera? Tsaaa, jasne, że to tylko niemożność zaczerpnięcia oddechu… Pff.
Wypowiedź Davida nie jest po gramatycznemu! :/
Taaak, zakochany Paul jest najważniejsza wiadomością tego dnia.
Luv Bal! Ale że niby KOBIETY TO PROBLEMY?! (zastanów się nad odpowiedzią!!!)
Aurora widzę nie w temacie XD Chloe też :P
„Choinka na święta – zawsze jest” - XDDDDD
Nieładnie David… oni się tutaj tak starają, a ty tylko krytykujesz *wzdychamy z dezaprobatą*
Myślimy, że to pułapka, nie zaproszenie (nothing suprising) – BRAWO AURA!!!
Jeeeej. character development! <
...ciekawe kto umrze?
Trochę nudny ten opis broni, ale czaimy, że autora to fascynuje.
Skoro byli lepiej uzbrojeni niż niejedna zbrojownia, to znaczy, ze mieli armatę…? *.*
Widzę, że Sebastianowi się nudzi… za dużo demonów, za mało… zdecydowałby się, bo zachowuje się jak baba w ciąży! Heh, prawie jak hobbici w Morii XD
Vaporiera wsysło? :< Halo i czemu on nie protestował.
Silver i jego but XD Ale z drugiej strony demon rozpaćkany na bucie? Fujka!
...coś słabo go jednak rozciapkał :/ Myślę, że trzeba go spalić #SPNvibes, Silver <3
...czy to Hamlet? :O do której połowy zapięta ta koszula? :P bo to istotne!
Astaroth zapowiada się na bardzo dobrą i ciekawą postać. Jak go zepsujesz, to możesz już się pakować na Hawaje… bo są wystarczająco daleko, żebyśmy Cię nie dopadły.
Czy Davidowi nigdy nikt nie powiedział, że liczy się jakość, a nie ilość?
Sebastian będzie drugim Van Goghiem?
Jeeej! „Krew, krew, flaki i śmieeeerć!” (tsa, Zwierzogród, polecam – Szal).
Everybody dies? :<
Ej, ej, wyrywanie bijącego jeszcze serca to plagiat! Albo z „Indiany Jonesa” albo z „Przepowiedni”, WYTŁUMACZ SIĘ.
Jak to urwał mu głowę? ;(
Sadystyczne opisy są bardzo cacy i lubimy je bardzo, bardzo! (wincyj, wincyj! - Szur przypomina, że Silver ma jednak przeżyć)
Łoooo, jaki mindfuck! :O to tylko halucynacja?! :OOOO
Hm, Astaroth jako anioł stróż? ;D ...wait, demon stróż :P
Brawo on czy coś, podziękowali mu chociaż.
Hmm, zdaje się, że niedługo będziemy obchodzić rocznicę pustki na FAKu… Chyba, że czekałeś specjalnie na nasz komentarz?
Pozdrawiamy ciepło, S&S
Bardzo doceniam ten przejaw (mam nadzieję, że nie chwilowy) dobroci.
OdpowiedzUsuńPrzecież w Bastionie mieszkają, też inni Pogromcy XD
Jen tyle wie, bo specjalnie przybiegła go Furie.
Nie oberwali drzazgami bo użyli zaklęć ochronnych… mieli po prostu szczęście :P
Doskonale wiem, że Szur uwielbia Silvera. Choć muszę przyznać, że jest on najlepszą postacią jaką udało mi się wykreować. Co wiąże się z sporym stresem by go, kolokwialnie mówiąc, nie spieperzyć.
Faktycznie wkradł się mały gramatyczny chochlik, nie jedyny jak mniemam.
Aury i Chloe dość długo nie było w domu, a gdy wróciły to zostały poproszone o pomoc przy tym zaklęciu, bo wymagało ono odpowiedniego ustawienia planet i innych tego typu bzdetów.
Przyjdzie jeszcze pora na śmierć i ból, dużo śmierci i jeszcze więcej bólu. *mroczny śmiech*
Ja mam opisy broni, wy sukienek, jesteśmy kwita 😉
Nie do końca rozumiem o co chodzi z Sebastianem, możecie rozwinąć myśl?
David szukał tzw. Broni Dodatkowej. Jest to coś takiego czym można np. rzucić w przeciwnika, przybić coś do/kogoś do ściany lub użyć jako przycisk do papieru. Poza tym tak to nie jest bezbronny, gdyby wytrącili mu Vaporiera.
Armaty jeszcze będą miały swoje pięć minut 😉
A którą połowę chciałybyście by była rozpięta? Górna to miała być.
Zwierzogród jest ekstra *-*
Nie macie patentu na wyrwane serca, a jeśli macie to poproszę skan.
Co do Astarotha to mam wobec niego pewne plany, ale wszystko w swoim czasie.
Nie martwcie się, za niedługo coś się tu znowu pojawi. Na pewno jeszcze w wakacje.
Pozdrawiam i dziękuję, że nadal tu zaglądacie,
Zwierzak