Annabel
obudziła się i poszła do łazienki wziąć prysznic. Gdy z niej wyszła Paul też
już nie spał i szukał czegoś pod łóżkiem.
- Co
robisz? – spytała.
- Szukam
budzika – odparł.
- Przecież
był na stoliku nocnym – powiedziała Nefilim.
- Słuszna
uwaga, BYŁ – rzucił Pogromca, znikając pod łóżkiem. – Ta cholera dzwoniła o
ósmej.
- Widać był
za słabo przekonujący.
- Był za to
strasznie wkurzający, więc zarobił lot przez pokój – odparł Paul. – O, mam cię,
mendo – dodał wynurzając się z małym metalowym budzikiem w ręku.
Annabel
podeszła do niego i przytuliła się mocno.
- Co cię
tak naszło? – spytał Pogromca, zdziwiony.
- Cieszę
się, że byłeś przy mnie, nawet nie wiesz ile to daje – powiedziała, wtulając
się mocniej. Odkąd zaczęła sypiać z Paulem u boku coraz rzadziej miewała
koszmary, po których budziła się z krzykiem, zlana zimnym potem.
Kiedy
Żniwiarz doprowadził się do porządku, oboje poszli na dość późne śniadanie. W
jadalni zostały już praktycznie same resztki, lecz i tak zdołali się porządnie
najeść.
- To co
dzisiaj ćwiczymy? – spytała Annabel, gdy opuszczali pomieszczenie.
- Niestety
jestem zmuszony przeszkodzić wam w planach – powiedział Bal, stojący tuż za
drzwiami. – Muszę porwać twojego adoratora w ważnej sprawie.
- Anna,
może iść z nami – rzucił Paul.
- Niestety
tym razem nie może – odparł demon.
- Nie
szkodzi – odparła Nefilim. – Dam sobie radę sama.
- Jakieś
pół godziny temu Furie poszli potrenować – zwrócił się do niej Bal. – Powinni
być w jednej z większych sali treningowych.
- Dzięki za
info – odpowiedziała Annabel i ruszyła do schodów, zatrzymując się na chwilę by
podrapać Larę za uszami.
Furie były
w pierwszej sali do której weszła. Było to pomieszczenie bardzo podobne do sali
treningowej, która znajdowała się w Nowojorskim Instytucie, choć była dużo
większa. W Bastionie znajdowało się 6 takich sal, nazywanych potocznie Operami.
Gdy Annabel zapytała dlaczego, powiedziano jej, że to przez akustykę jaka jest
w każdej z nich.
Nocna
Łowczyni podeszła do chłopaków stojących na środku sali w małym kółku.
- Bal,
powiedział mi, że mogę z wami potrenować – powiedziała podchodząc do nich. –
Macie coś przeciwko?
- W sumie
to nie, ale musisz chwile poczekać – odparł Daro i wrócił do grania z resztą w
kamień, papier, nożyce.
- Co wy
robicie? – spytała Anna.
- Ustalamy
kolejność – rzucił Silver. – Wygrałem!
- Ja też
wygrywam – zauważył David.
- To ja
czekam – rzucił Daro i podszedł do zdezorientowanej Nefilim. – Pewnie
zastanawiasz się co robimy – zaczął. – Razem z chłopakami walczymy o tytuł
Największego Badass’a.
- Co
takiego?
- Walczymy
ze sobą, każdy z każdym. Wyniki starć zapisujemy w tym zeszycie – wyjaśnił
Czerwony, pokazując cienki zeszyt z smokiem na okładce. Ten co ma największą
ilość zwycięstw zdobywa tytuł.
- Aha, kto
ma go teraz?
- Tak się
składa, że ja – odparła Darius.
- Czyli
teraz walczą oni? – spytała się Annabel. – A potem ty walczysz z jednym z nich?
- Ze mną
konkretnie – odparł Silver. – A potem z Davidem.
- David ma
najlepszy układ – zauważyła Nefilim. – Będzie w pełni sił w obu starciach, a wy
walczycie dwa razy pod rząd. Czy to nie jest trochę nie fair?
- Na samym
początku próbowaliśmy opcji każdy na każdego – rzucił David. – Niestety średnio
się sprawdzała, bo zawsze wyglądało tak, że najpierw eliminowało się Badass’a a
dopiero potem zaczynał się prawdziwy pojedynek. Tak to każdy musi dawać z
siebie wszystko.
- Rozumiem
– odparła Anna. – A my co będziemy robić? – zwróciła się do Dariusa.
- Jak na
razie to może usiądź i obserwuj starcia – odparł Czerwony. – A tak przy okazji
to jak szybko biegasz?
- Nie tak
szybko jak wy, ale daję radę. A co?
- W razie
czego to polecisz po uzdrowicielkę.
- Po co? –
spytała Nocna Łowczyni z przerażeniem.
- My się
nie pieprzymy – odparł Daro. – To nie są sparingi tylko prawdziwa walka. Zaraz
zobaczysz. – dodał i dał znać chłopakom, że mogą zaczynać pierwsze starcie.
David i
Silver stali naprzeciwko siebie z broniami w rękach, gdy tylko zauważyli znak,
oznaczający początek starcia ruszyli na siebie. Silver posłał w kierunku
Nefelera grat sztyletów, które ten albo omijam, albo odbijał mieczem lub magią.
Czarna Furia wystrzelił w Białego wielkim strumieniem ognia, który miał go
spalić. Czar zatrzymał się jednak na wielkiej lodowej ścianie, którą stworzył
Silver. Następnie Pogromca uderzył w ścianę, która rozpadła się na ostre sople,
które pomknęły w Davida. Ten posłał je potężnym podmuchem w ścianę, następnie
cisnął w przeciwnika błyskawicą. Silver odskoczył na bezpieczną odległość w tym
samym momencie w którym czar uderzał w mokrą podłogę, tworząc łuki elektryczne.
Czarny
momentalnie znalazł się przy nim i ciął go mieczem przez pierś. Nim Biały upadł
na ziemię jego ciało rozpłynęło się w powietrzu.
- Cienisty
klon – wyjaśnił Daro zdziwionej Nefilim.
W tym samym
czasie prawdziwy Silver dosłownie wyskoczył z cienia i zaatakował Davida
sztyletami. Nefeler odwrócił się w ostatnim momencie i zablokował atak.
Nastąpiła szybka i zacięta wymiana ciosów, w której to na przemian zyskiwali i
tracili przewagę. Annabel patrzyła jak zaczarowana na to jak blokowali,
parowali i atakowali się wzajemnie, co najwyżej zostawiając sobie lekkie
zadrapania i płytkie rany, które momentalnie się zasklepiały. W pewnej chwili
Silver zdołał wytrącić Davidowi miecz z ręki, ten jednak nie pozostał dłużny i
potężnym czarem odrzucił oponenta, który upadając też stracił broń.
Silver
momentalnie zerwał się na równe nogi i zobaczył jak Nefeler tworzy w rękach
ognisty czar. Szybko zebrał moc i przygotował wodne kontr zaklęcie. Obaj
Pogromcy w tym samym momencie wystrzelili w siebie strumieniami, David ognia, a
Silver wody. Czary uderzyły w siebie i na linii styku zaczęła tworzyć się
wielka chmura pary. Pogromcy stali nieruchomo podtrzymując swoje czary.
Przypominało to trochę przeciąganie liny, punkt styku przesuwał się to w jedną
to w drugą stronę, aż końcu Czarny zaczął zdobywać przewagę i Biały musiał
odskoczyć by uniknąć śmiertelnego ognia.
Silver od
razu dobył kolejnych sztyletów i ruszył na Nefelera. Ten chciał zejść
przeciwnikowi z drogi, lecz nie umiał się ruszyć. Gdy spojrzał w dół zobaczył,
że jego nogi są zamknięte w lodowych słupach. Biała Furia przyłożył sztylet do
gardła przyjaciela i uśmiechnął się szyderczo.
- Wygrałem
– rzucił i uwolnił Davida.
- Wygrałeś
– przyznał Nefeler i podszedł do Dariusa, który właśnie zapisywał wynik w
zeszycie. – Skop mu tyłek – rzucił do Czerwonego, siadając koło Annabel na
jednym z krzeseł.
- Jak ci
się podobało? – spytał.
- To było
niesamowite – odparła Nafilim z zachwytem. – Nie boicie się, że zrobicie sobie
krzywdę?
- Mimo tego
co może się wydawać, doskonale wiemy co robimy. Chociaż czasem zdarzały się
poważniejsze szkody.
- Mamy tu
uświerknąć? – spytał Daro.
- Skończ te
podrywy i tak jest zajęta. Ty chyba też? – dodał Silver.
- Dawałem
ci szansę chwilę odetchnąć – rzucił David do Silvera.
- Po czym?
Przecież nawet się nie spociłem, walcząc z tobą. Cienki jesteś.
- To
dlaczego ostanie dwa razy to ja wygrałem?
- Miałeś
fart.
- Dosyć
tych pogaduszek – rzucił Daro. – Walczymy czy nie?
Gdy David
dał znać, Furie skoczyli sobie do gardeł. Darius od razu zaszarżował na
Silvera. Biały dzielnie blokował wszystkich morderczych ciosów katany, lecz nie
miał szansy na kontratak. W końcu udało mu się przejąć inicjatywę, ale tylko na
chwilę. Daro zasypywał go istną ulewą ciosów. W pewnym momencie Biała Furia
użył Kroku w Cieniu*, dzięki czemu prawie natychmiast znalazł się na drugim
końcu sali treningowej. Redholl zaczął strzelać w Czerwonego lodowymi i wodnymi
czarami, lecz te nie zdawały się na nic, gdyż Darius utworzył wokół siebie
swoją ulubioną ognistą aurę. Jego katan zapłonęła żywym ogniem.
Silver
mocniej ścisnął sztylety, napełniając je mocą i zaatakował Dariusa teleportując
się tuż koło niego. Kiedy ich bronie się starły wszędzie poleciały iskry. Furie
dawały z siebie wszystko zasypując się nawzajem ciosami i czarami. W pewnym
momencie Darius zaczął mieć widoczną przewagę nad Silverem. Biały zaczął się cofać
i miał poważne problemy z odpieraniem wszystkich ciosów. W końcu brakło mu sił
i Czerwony silnym ciosem z barka powalił go na ziemię.
- Teraz to
ja wygrałem. – powiedział Daro mierząc w przyjaciela kataną.
- Wygrałeś
bitwę, ale ja wygram wojnę – zażartował Silver i podniósł się z ziemi.
- No to
teraz gwóźdź programu – rzucił David stając na przeciw Dariusa.
- Patrz
uważnie – powiedział Silver do Annabel, zajmując krzesło zwolnione przez
Nefelera. – Ich walka zawsze jest ciekawa.
- Dlaczego?
– spytała Nocna.
- To jest
pojedynek nie tylko między Darem i Davidem, ale też między Agramonem i
Vaporierem – odparł Biały i dał znać by rozpoczęli.
Nefeler
niezwłocznie ruszył na Czerwoną Furie. Ten nie pozostał dłużny. Furie minęły
się ocierając się mieczami. Obaj Pogromcy wręcz synchronicznie, odwrócili się
na pięcie i wystrzeliły potężny strumień ognia. Oba strumienie uderzyły w
siebie, podobnie jak miało to miejsce podczas starcia Nefelera z Silverem. Tym
razem jednak przepychanka nie trwała zbyt długo. Czar Dariusa był znacznie
silniejszy i zaczął spytać czar Davida. Czarna Furia czekał do ostatniej chwili
i odsunął się tak, że strumień minął jego twarz o parę centymetrów. Czerwona
Furia doskoczył do przeciwnika i zwarł się z nim mieczami. Furie zaczęli
wymianę ciosów. Nefilim patrzyła z niedowierzaniem jak obaj Pogromcy zadają,
parują i blokują ciosy. Zupełnie jakby znali ruch przeciwnika zanim ten zdąży
go wykonać.
- Są
niesamowici – rzuciła szeptem. – Od razu widać, że są na identycznym poziomie.
- To
dopiero początek – odparł Silver.
Furie
odskoczyli od siebie. Darius naładował swój miecz magią, dzięki czemu ten
zapłonął szkarłatnym ogniem. David nie pozostał dłużny, a po klindze jego
miecza zaczęły skakać błyskawice. Czerwona Furia zamachnął się bronią posyłając
w kierunku Nefelera wielką falę ognia. Ten stał nieruchomo, czekając aż czar
się zbliży. W pewnym momencie podniósł miecz do góry i zamachał się nim do
przodu, tworząc w ognistej ścianie pionową szczelinę, która zaczęła się
powiększać. Czar minął Davida nie czynią mu najmniejszej krzywdy. Następnie
Pogromca cisnął w Dariusa piorunem kulistym, który tamten przeciął z łatwością.
- Mógłbyś
się trochę bardziej postarać – powiedział Daro uśmiechając się. – Pokaż na co
was stać.
- Właśnie
chciałem powiedzieć to samo do was – rzucił Nefeler. - Pora skończyć rozgrzewkę
– dodał i mocniej ścisnął swój miecz, a błyskawicę, które za nim skakały
powiększyły się znacznie.
- Pokaż swą
prawdziwą moc, Vaporier! – krzyknął, a błyskawice wystrzeliły we wszystkie
kierunki, całkowicie pokrywając broń Davida.
- Nie
będziemy dłużni, prawda, Agramon?! – odparł Darius, a jego miecz w odpowiedzi
cały pokrył się ogniom tak silnym, że nawet Annabel poczuła bijący od niego
żar.
Furie w
dwóch susach pokonali dzielącą ich odległość i znowu starli się mieczami. Tym
razem było to coś zupełnie innego. Gdy ich bronie stykały się ze sobą w
powietrze wylatywały wielkie chmury iskier i wyładować elektrycznych. Było to
niczym taniec, śmiercionośny i zarazem niesamowity taniec. Nocna Łowczyni mogła
przysiąc, że słyszała cichą rozmowę, lecz głosy nie należały do Pogromców.
- Jak za
dawnych czasów, nie prawdaż? – powiedział jeden głos.
- I jak
zwykle przegrywasz, Agramonie – odparł drugi głos.
- To się
jeszcze okaże, przyjacielu.
Darius
odskoczył na chwilę o Davida, a jego miecz eksplodował ogniem. Płomienie nie
pokrywały już tylko ostrza, lecz całą broń i wspinały się po ręce Czerwonej
Furii, nie czyniąc mu żadnej krzywdy.
- Od kiedy
coś takiego potrafisz? - spytał David, zdziwiony, lecz w tym czasie jego własna
broń także wybuchła potężnymi błyskawicami i pokryła całą jego rękę.
- Chyba od
teraz – zauważył Daro, patrząc na swoją broń.
Darius
zaatakował Davida potężnym ciosem z góry. Nefeler chciał zrobić unik, lecz jego
ręka sama wystrzeliła w górę, by zablokować atak. Mimo ogromnej siły uderzenia
Czarna Furia stał niewzruszony, następnie odrzucił przyjaciela i zaatakował go
pchnięciem. Czerwony piruetem uciekł z pod ciosu i przeszedł do kontrataku,
celując Davidowi w lewą nogę. Czarny sparował i sam zaatakował, lecz i tym
razem Daro uniknął jego ciosu. Obie Furie w tym samym czasie zaatakowali, przez
co ich miecze uderzyły w siebie wywołując silne wyładowanie energii, które
posłało Pogromców do tyłu. Nefeler wbił miecz w marmurową podłogę by utrzymać
równowagę i od razu zaszarżował na Dariusa, atakując skośnie przez pierś.
Czerwona Furia odbił atak i sam zaatakował.
Furie zasypywali
się gradem ciosów. Po pewnym czasie David zaczął zdobywać lekką przewagę, przez
co Darius był zmuszony się cofać. W końcu Nefeler potężnym ciosem wytrącił
miecz z ręki przeciwnika. Gdy tylko broń wyleciała w powietrze ogień którym
była pokryta zgasł.
- Wygrałeś
– rzucił Daro odsuwając się lekko od klingi przyjaciela. – Ale to nadal ja
jestem Badassem.
- Jak to? –
zdziwił się Silver.
- Każdy z
nas wygrał jedną walkę – powiedział David, chowając miecz. – Więc wyniki się
nie zmieniają.
- Niech wam
będzie – burknął Biały i podał Dariusowi Agramona.
- I jak
wrażenia? – spytał Daro Annabel, która podeszła do nich lekko oszołomiona.
- Wiele
razy widziałam was w akcji, ale to było coś niesamowitego – odparł. – Nauczycie
mnie tak walczyć?
- Nie ma
sprawy – odparł David. – I tak ci to obiecałem, ale jest jedna zasada.
- Jaka?
- To co
dzieje się w tym pokoju, zostaje w tym pokoju – powiedział Silver.
- Pierwsza
zasada Fight Clubu – dodał Daro uśmiechając się do Nefilim.
- Niech
będzie. Nikomu nic nie powiem – rzuciła Annabel, dobywając Lukkiri.
- Zacznijmy
od podstaw – odezwał się Daro. – Jak często rozmawiasz ze swoją bronią?
- Nie zbyt
często – przyznała Nocna Łowczyni.
- Pamiętaj
o tym, zwłaszcza w czasie misji – powiedział Silver. – Dobre stosunki z bronią
to podstawa lepszej walki.
- Po za tym,
każda broń Pogromców ma parę ukrytych asów – dodał David. – To co stało się z
naszymi mieczami przed chwilą było jednym z takich asów.
- Jak można
poznać te asy? – spytał Anna.
- Tego nie
wie nikt – odparł Silver. – Czasem podczas treningów lub sparingów, lecz
najczęściej gdy grozi ci śmierć.
- Nic tak
nie motywuje do rozwoju jak widmo zgonu – zaśmiał się David. – Kostucha to
najlepszy trener personalny jakiego spotkałem.
- Może skończmy
ją straszyć i przejdźmy do właściwego treningu – rzucił Darius. – Z tego co
kojarzę to Paul strasznie skarży się na twój refleks, więc zaczniemy od niego.
Przez
następne pół godziny Nocna Łowczyni była zmuszana do unikania, odbijania lub
łapania rzucanych w nią sztyletów. Następnie Pogromcy zaczęli sprawdzać jej
wytrzymałość, zasypując ją gradem ciosów, które musiała blokować. Skończyli
dopiero wtedy, gdy Annabel nie była już w stanie podnieść ręki.
- A ja
myślałam, że treningi z Paulem są ciężkie – wydyszała, padając na krzesło.
- Jakbyście
więcej czasu trenowali a mniej całowali to by nie było aż tak ciężko – rzucił
Silver.
- My wcale
się nie całujemy – zaprotestowała Annabel, oblewając się rumieńcem.
- To czemu
jesteś taka czerwona?
- Silver,
wyluzuj trochę – powiedział David. – To, że jesteś singlem nie oznacza, że
możesz się wyżywać na szczęśliwcach, którzy są w związkach.
-
Szczęśliwcach? – zaśmiał się Biały. – Anna, wpadła jak śliwka w kompot. Paul
zachowuje się jakby miał kij od miotły w dupie.
- Nie jest
aż taki sztywny, potrafi się bawić – zaprotestowała Nefilim.
- Ale na
pewno nie potrafi pić – zauważył Daro. - Może powinniśmy dołączyć go do naszej
pijackiej paczki?
- Ale zanim
zacznie z nami pić to muszę dać mu parę lekcji luzu – odparł Silver.
- Może
lepiej nie. Jeszcze za bardzo się do ciebie upodobni, a to by była tragedia –
powiedział David.
- Wiesz,
David, że miałem mieć bliźniaka, ale go zjadłem – rzucił Silvester
- To
dobrze. Dwóch takich jak ty to o dwóch za dużo – odpowiedział Nefeler.
- Bardzo
przepraszam, że przerywam te pogaduchy – powiedział Sam, wchodząc do Opery. –
Pilnie potrzebuję Dariusa.
- Co wy tak
dzisiaj wszystkich potrzebujecie? – zdziwił się David.
-
Przygotowujemy się do rzucenia zaklęcia, do którego składniki nam przywieźliście
– odparł Anioł.
- A do
czego ja jestem wam potrzebny? – spytał Daro.
- Zobaczysz
– rzucił Założyciel i wyszedł z sali treningowej.
-
Poćwiczcie jeszcze trochę z Anną, potem się spotkamy w jadalni – powiedział
Czerwony i wyszedł za aniołem.
David i
Silver spojrzeli na lekko przerażoną Nefilim i wrócili do treningu, lecz tym
razem nieco lżejszego. W tym czasie Daro wraz z Samandrielem zeszli do lochów
Bastionu i weszli do jednej z sal, które zwykle były zamknięte na cztery
spusty. W pokoju znajdował się wysoki pulpit z wielką ciężką księgo, przy
którym stał Balzael oraz spore palenisko w którym leżało jajo feniksa,
przysypane żarzącym się węglem.
- Co mam
robić? – spytał Pogromca.
- Musisz
rozgrzać jajo – odparł Bal.
- Po co?
- Do
zaklęcia jest nam potrzebne pióro feniksa, a nie jego jajo – powiedział Sam.
- Do czemu
kazaliście nam zdobyć jajo?
- Ponieważ,
to musi być pióro pisklaka – rzucił Bal.
- Ale to
jajo jest skamieniałe, nic się z niego nie wykluje – powiedział Daro.
- Jaja
feniksa mogą leżeć setki lat, a ptak i tak się wykluje – odparł Sam. – Potrzeba
to tego wysokiej temperatury, a ty jako użytkownik magii ognia jesteś w stanie
osiągnąć wymaganą temperaturę.
- Jak mam
to zrobić?
- Stwórz
najgorętszy ogień jaki tylko jesteś w stanie stworzyć, a następnie podpal jajo
– odpowiedział Bal. – My w tym czasie będziemy stabilizować jajo i wspomagać
cię energią.
- No to do
roboty – rzucił Daro i podszedł do paleniska.
W rękach
stworzył najsilniejszy ogień jaki był w stanie i na znak anioła posłał go w
jajo. Płomień uderzył w metalowy stojak rozgrzewając go do czerwoności. Bal
mamrotał coś pod nosem przy pulpicie, a Sam trzymał Pogromcę za ramię
przelewając w niego swoją moc, by ten był w stanie utrzymać zaklęcie. Ogień był
tak silny, że palenisko zaczęło powoli się topić, nawet Darius zaczął odczuwać
narastające pieczenie w dłoniach. Mimo tego jajo nic się nie zmieniło, wydawało
się wręcz zimne.
W pewnym
momencie palenisko nie było już w stanie utrzymać jaja, które uderzyło o
ziemię. Dopiero po chwili zaczęło pojawiać się na nim malutkie pęknięcie, które
powiększało się powolutku. Pieczenie odczuwane przez Pogromcę zmieniło się w
ból, lecz ten nie przestał ogrzewać jaja. Zrobił to dopiero, gdy pęknięcie
powiększyło się na tyle, że można było już zobaczyć mały pomarańczowy dziób
feniksa. Darius spojrzał na swoje dłonie, które całe były pokryte białymi
pęcherzami. Samandriel od razu zaczął mu je opatrywać, a Bal w tym czasie
pomógł pisklakowi do końca się wykluć. Mały feniks był wielkości gołębia i w
ogóle nie przypominał pisklaka. Miał zakrzywiony dziób podobny do orła lub
jastrzębia. Był prawie w całości upierzony, łyse miał tylko brzuch i połowy
skrzydeł, za to ogon był w pięknych odcieniach czerwieni i złota. Balzael
szybkim ruchem wyrwał z niego parę piór, a następnie pokazał feniksa Dariusowi.
Pogromca pogłaskał ptaszynę po małej główce, a ten od razu wyrwał się demonowi
i wskoczył Furii na prawie zdrową już rękę. Następnie poczłapał w jej górę i
usadowił się wygonie na jego ramieniu, wtulając się w jego policzek. Mimo
swoich małych rozmiarów feniks miał bardzo silne szpony, które wbiły się
Pogromcy w ramię.
- Chyba cię
polubił – zauważył Sam, krzyżując ręce na piersi.
- Możecie
go już ode mnie zabrać? – spytał Pogromca, lekko niepewnym głosem.
Bal zaśmiał
się i spróbował zdjąć feniksa z ramienia Dariusa, lecz ten zamachał półnagimi
skrzydłami i prychnął na demona. Założyciel cofnął się zdziwiony i jeszcze raz
spróbował zabrać ptaka lecz ten ugryzł go w palec do krwi, a następnie
przeskoczył na drugie ramię Dara, oddalając się od demona.
- Chyba
uznał cię za swojego opiekuna – powiedział Sam, podchodząc ostrożnie do Furii.
– Musisz się nim zaopiekować.
-
Żartujecie? Ja nie znam się na zwierzętach.
- Dasz
sobie radę – odparł Sam, wychodząc z Balem z pokoju i prowadząc Pogromcę na
górę.
- Ja
naprawdę nie znam się na opiece nad czymkolwiek – rzucił przerażony Daro. –
Poważnie, ususzyłem kaktusa.
- Feniksy
są prostsze w opiece niż kaktusy – powiedział Bal, uważnie obserwując zraniony
palec – Wystarczy im trochę wody, jakieś mięso i patyk do siedzenia.
- Ale…
- Żadnych
ale – uciął demon, zatrzymując się przed drzwiami jadalni. – To teraz twój
feniks, sam ciebie wybrał, więc nie masz wyboru. – po tych słowach razem z
Samandrielem wszedł do jadalni, pozostawiając Dariusa oszołomionego.
W pewnym momencie
pisklę ugryzło Czerwoną Furie w ucho wyrywając go z osłupienia.
- Nie rób
tak więcej – powiedział do ptaka i wszedł do sali za Założycielami.
W
pomieszczeniu znalazł pozostałe Furie z Annabel, którzy patrzyli na niego z
niedowierzaniem.
- Co to jest?
– spytał David, wskazując na pisklę.
- Co
pierwszy raz widzisz feniksa? – odparł Daro, zajmując swoje miejsce, pomiędzy
Nefelerem i Silverem.
- To jest
prawdziwy feniks? – zdziwił się Biały.
Darius
westchnął głośno i opowiedział im co się wydarzyło, gdy wyszedł z Opery.
- To jest
strasznie niesprawiedliwe – żachnął się Silver. – I ty Brutusie przeciwko mnie.
- O co ci
chodzi? – zdziwił się Czerwony.
- Jak o co?
Najpierw David, a teraz ty masz własne mityczne zwierzątko. Ja też takie chce.
- O czym ty
gadasz? – spytał David, wychylając się nad stołem.
- Jesteś
jedyną osobą, może nie licząc Bala, której Lara je z ręki – odparł Silver, a po
chwili dodał. – Lub wyjada z talerza.
Nefeler
odwrócił się w momencie w którym ogar porywał mu z talerza udko kurczaka.
- LARA! –
krzyknął, a ta położyła mu mocno już nadgryzione mięso na kolanach, śliniąc
przy tym całe spodnie, następnie odsunęła się ze spuszczonym łbem. David
podniósł udko i rzucił je Larze z powrotem. Ogar złapał kurczaka w locie i
pożarł go jednym kłapnięciem.
- No
właśnie o to mi chodzi – zauważył Silver. – A teraz to jeszcze Daro zyskał
swojego zwierzaka.
- Jak
chcesz mogę ci po oddać – odparł Czerwony. – Ja nie umiem opiekować się
zwierzętami.
- Z tego co
czytałem to feniksy potrzebują opieki dopóki w całości nie pokryją się piórami,
co zajmuje mim góra kilka tygodni – powiedział David. – A do tego czasu
potrzebują po prostu jedzenia i wody.
- To co ja
mam z nim teraz zrobić? – spytał Daro i syknął gdy pisklę znowu ugryzło go w
ucho.
- Proponuję
dać mu trochę schabowego – zauważył Silver i podał ptakowi kawałem kotleta, ten
obrzucił Pogromcę nieufnym spojrzeniem czarnych oczek, lecz po chwili złapał
mięso i połknął. - Musicie mi znaleźć też jakieś takie zwierzątko – dodał po
chwili Biały.
- Nie głupi
pomysł – zauważyła Annabel, która podeszła do nich chwilę wcześniej. –
Jakbyście jeszcze nauczyli je pomagać wam w walce to już w ogóle byłby odlot.
- Dla mnie
bomba – rzucił Silver.
- Ja jestem
za – powiedział David i rzucił Larze kość po udku, które ta pożarła od razu.
- Niech wam
będzie – odezwał się Darius, podając feniksowi kawałem kiełbaski.
<<<&>>>
*Krok w Cieniu to jedna z technik pozwalających momentalnie przemieścić
się na niewielką odległość. Innymi przykładami takiej techniki jest Świetlisty Skok
oparty na magii światła lub Szkarłatny Błysk zależący do magii wiatru.
Udało się o wiele szybciej niż ostatnio, lecz i tak później niż
chciałem.
Mam nadzieję, że rozdział się podobał.
Zachęcał do komentowania i wytykania wszelkich błędów, które na pewno
się gdzieś znajdą, mimo moich najszczerszych chęci ☹
Od razu mówię, że nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, ponieważ
wyjeżdżam i nie będę miał dostępu do komputera.
Pozdrawiam,
Zwierzak
No dobra.. obiecałam, to w końcu skomentuje :P
OdpowiedzUsuńDrogi Zwierzaku.. zdecyduj się jak mowisz o Furiach, to traktujesz jako "Ich", czy "Je". Bo czasem masz forme żeńską czasem męską i to denerwuje.
Trening chłopaków jest całkiem spoko, chciałabym zobaczyć na żywo jak walczą o ten tytuł :]
"Kostucha to najlepszy trener personalny jakiego spotkałem." - PADŁAM I LEŻĘ :D
"Możecie go już ode mnie zabrać?" - coś mi ta sytuacja przypomina.. ale co takiego? ;D
A tak na serio, to pierwsze co mi się pomyślało jak feniks się wykluł, to takie "mama?"<-- skierowane do Dara. I że Daro będzie miał zwierzątko. I je ma :D
Sądzę, że będzie się nim dobrze opiekował, wprew temu co mówi o umiejętnościach opieki nad czymkolwiek. (A z kaktusami, to wcale nie tak trudno zasuszyć... zależy jaki się ma :/)
Postanowiłam o literówkach dużo nie pisać, bo pod tym względem chyba jesteś poza kategoriami słów jakimi by to szło opisać (ale się nie zrażaj... po prostu pracuj nad tym bardziej :P)
A ogółem, to notka spoko, choć krótka się wydaje ;)
Czekam na dalsze przygody :D
Pozdrawiam,
AG
Przepraszam, że tak późno odpowiadam, ale jakoś nie było czasu.
UsuńCo do Furii to staram się trzymać jednej wersji.
Feniks będzie o wiele bardziej przydatny niż Dariusowi się wydaje ;)
Nie zrażam się i naprawdę bardzo nad tym pracuje, ale wiadomo jak to jest, chcę dobrze, a wychodzi jak zwykle.
Dziękuje za komentarz, następny rozdział powinien pojawić się do czwartku, chyba, że znowu coś wyskoczy.
Pozdrawiam,
Zwierzak
Od początku :)
OdpowiedzUsuńScena z budzikiem całkiem przyjemna.
Dlaczego Paul nie okazuje Annabel odpowiedniej dozy uczuć?
Akcja ze starciami bardzo na plus :D
Zwierzątko Dara <3
Ogólnie notka mniej emocjonująca niż poprzednia, ale nie najgorsza :)
Szur
Przepraszam, że tak późno.
UsuńBudziki to wredne i podstępne bestie.
Paul sam jeszcze do końca nie rozumie co czuje do Annabel.
Bardzo dziękuje z komentarz, następny rodział powinien być wkrótce.
Pozdrawiam,
Zwierzak